Muzyka rockowa istnieje i ma się dobrze...

Ten tekst przeczytasz w ok. 7 minut
Muzyka rockowa istnieje i ma się dobrze...
 fot. Lemon Records

Rozmowa z grupą Roan

Wracacie po kilku latach przerwy z nową płytą i po kolejnej udanej trasie w Chinach. Czujecie w sobie i swojej muzyce jakąś świeżą, siłę czy zamierzacie nadal kroczyć znanymi wam ścieżkami. Możemy spodziewać się czegoś zupełnie nowego
Pracowaliśmy długo nad nową płytą, mamy nadzieję, że to nowe brzmienie na polskim rynku,a dla nas to powrót do rockowych korzeni po nieszczęsnej przygodzie z muzyką pop. Na nowym materiale dużo mocnych brzmień gitar, perkusji i niski wokal.

REKLAMA
30 Seconds To Mars News

Utwory zapowiadające wasz nowy album zaśpiewane są w języku angielskim. Czy zachęceni sukcesami w Chinach zamierzacie podbijać także inne zagraniczne rynki? Oznacza to całkowicie zerwanie ze śpiewaniem po polsku?
Na chińskim rynku ukaże się płyta całkowicie zaśpiewana po angielsku, wydanie polskie będzie wzbogacone o 5 polskich utworów (pierwszy singiel “Podnieś głowę”). Lubimy śpiewaćw języku angielskim,dobrze to brzmi, ale po polsku nie przestajemy śpiewać. Zainteresowana wydaniem naszej płyty jest też duża kanadyjska firma,ale nie chcemy jeszcze zapeszać

Jesteście na polskim rynku muzycznym już od kilkunastu lat, czy każdy nowy dzień jest dla was kolejnym wyzwaniem, a może czujecie już ten miły smak “artystycznego spełnienia”?
Przez te wszystkie lata byliśmy zespołem, jak sami o sobie mówiliśmy “drugiej ligi”, więc dla nas każdy dzień to nowe muzyczne wyzwanie. No ale może teraz ekstraklasa.

Dzisiejsze realia dzielą zespoły na dwie kategorię, tych ambitnych które ciągle walczą o swoją szansę na zaistnienie oraz tych których głównym celem jest czysty zysk. To bardzo kiepski system. Wy po kilkunastu latach obecności na rynku znaleźliście swoje miejsce, a czy nie ciągnie was czasem do tego aby stać się numerem jeden?
Wydaje mi się, że my należymy do zespołów ambitnych oraz poszukujących. Na pewno chcielibyśmy być też numerem jeden, ale nie wszystkim jest to dane.

Jak należy potraktować wasz występ podczas tegorocznego Sopot Hit Festiwalu? Wasza muzyka skierowana jest raczej do słuchaczy o ponadprzeciętnym poziomie oczekiwań i nie sprzyja sztampowym gustom. Jest to więc próba przemycenia kilku interesujących dźwięków czy też chęć zaistnienia na łamach kolorowych czasopism.
Chcielibyśmy na Sopot Hit Festiwalu udowodnić, że muzyka rockowa istnieje i ma się dobrze. Cieszymy się, że możemy zaprezentować utwór, który bedzie zdecydowanie różnił się od większości tam wykonywanych piosenek.

Jaka historia wiąże się z utworem”Ten zimowy czas”, który znacznie różni się od waszego dzisiejszego brzmienia? To miłe wspomnienie czy raczej epizod, który wolelibyście wymazać z pamięci?
To cięzki pytanie, z zespołem jesteśmy podzieleni co to tego utworu. Ja uważam, że to pewien nasz etap i jest to niewątpliwie nasz największy przebój. Ludize kochają ten utwór, jest to napewno piosenk okazjonalna i super zimowy hit.

Wasza trasa koncertowa po chińskich klubach i uniwersytetach była dużym wyzwaniem. Jakie emocje towarzyszyły wam gdy po raz pierwszy jechaliście do Chin ze swoją muzyką. Spodziewaliście się sukcesu jaki udało się wam osiągnąć, czy raczej dominowała niepewność i strach przed wkroczeniem na ścieżki zupełnie odmiennej od europejskiej kultury?
Nasz pierwszy pobyt w Chinach to niesamowite przeżycie. Nic nie wiedzieliśmyo tym rynku i o publiczności, a tu pełne zaskoczenie. Wielki studenckie aule wypełnione po brzegi, a energia publiczności, w większości studentów niesamowita. No i pełny sukces. Kochamy ten kraj, jego zwyczaje i oczywiście publiczność.

Jest prawdą to, że żadna inna publiczność na świecie nie potrafi tak żywo i entuzjastycznie reagować na muzykę jak ta azjatycka? Podobno stany całkowitej euforii to częste widoki na koncertach w Azji. W waszym przypadku również tak było?
Euforia pełna. Ludzie wskakują na scenę, często po koncertach przez 3 godziny rozdawaliśmy autografy. Można to będzie wszystko zobaczyć. Bo powstał reportaż z trzeciego naszego pobytu w Chinach i zaprezentujemy go Wam już niedługo.

Na chińskich listach przebojów wasza kompozycja “Soundcheck” dzielnie stawiała czoła takim gigantom jak np. NIN. Byliście na poznańskim koncercie tej super grupy?
No niestety nie byliśmy w Poznaniu, ale nasz perkusista Wiktor, który jest ich fanem był na ich koncertach w całej Europie.

Jako główne źródło swoich inspiracji podajecie brzmienia lat '70, mi jednak od razu po wysłuchaniu waszych kompozycji nasuwają się skojarzenia ze współczesną sceną brytyjską. Czy gatunki takie jak rock alternatywny czy indie rock to również rejon waszych twórczych inspiracji i poszukiwań?
Jasne, że tak. Uwielbiamy Arctic Monkeys, Franz Ferdinand, King of Leon, White Lies, Radiohead.

A co zrobiło nas was ostatnio duże wrażenie, czy potraficie tak po prostu zachwycić się nową muzyką? Opowiedzcie też o swoich ulubionych nagraniach, czy któreś z nich są dla was wyjątkowo ważne, a może ktoś z was ma w sobie żyłkę kolekcjonera płyt?
Najwięcej płyt w swojej kolekcji ma Tomasz (gitarzysta), oczywiście muza gitarowa od The Beatles do Nirvany i tego co dzisiaj dzieje się tu i po drugiej stronie oceanu. Natomiast ja posiadam kolekcję wszystkich płyt U2

Wasza grupa często koncertuje, jesteście zwolennikami grania na koncertach tego, do czego przyzwyczailiście fanów na płytach, czy też każdy utwór to tylko punkt wyjścia do tego aby dać mu nowe “koncertowe życie”?
Raczej nagrania koncertowe różnią się od tych na płytach. Na koncercie gramy zawsze w czterech, nie używamy sampli, a w studio korzystamy z wielu dodatkowych instrumentów.

Opowiadacie się jako zwolennicy czy przeciwnicy nowych technologii w promocji muzyki? Czy poszlibyście w ślady grupy Radiohead, która umieściła swoją płytę za darmo w internecie. A może jednak bardziej cenicie sobie ten tradycyjny krążek w pięknym opakowaniu który można postawić na swojej półce?
Zdecydowanie tradycyjna okładka, dużo zdjęć, teksty i informacje o artyście.

W przededniu premiery waszego najnowszego wydawnictwa chce zapytać czy każdy wasz album traktujecie tak samo, a może to osobne rozdziały waszej kariery? Jaką płytę darzycie największym sentymentem?
Każda płyta to osobny rozdział, najbardziej cenimy sobie swoje dwie pierwsze płyty “Ogień” z 1993 roku oraz “Cukier” z 1996 roku.

Skąd wziął się tytuł albumu “Denis Rodman Club”? To zwykły żart, czy też jesteście fanami tego sportowca.
Jesteśmy fanami koszykówki, spotkaliśmy się z Denisem Rodmanem podczas koncertu w Nowym Jorku. Zrobił na nas duże wrażenie jako sportowiec, stąd nazwa albumu.

Czy waszym zdaniem istnieje jakaś recepta na dobrą kompozycję? Czy któryś z członków waszego zespołu posiada licencję na “pisanie” czy raczej jest to proces grupowy, a kompozycje powstają podczas prób i dopiero tam osiągacie oczekiwane rezultaty?
Od lat piszemy piosenki w duecie braterskim, Andrzej Man i Zbyszek Man. Recepty nie ma, ale wiem jedno piszemy piosenki, które podobają się nam, a potem liczymy na to, że spodobają sie innym.

Czy jest jakiś artysta, którego chcielibyście usłyszeć na własnej płycie lub wystąpić z nim na jednej scenie?
Jest dużo takich artystów: U2, Iggy Pop, Green Day, White Lies...

Czy istnieją jakieś specjalne okoliczności które wiąże się z powstaniem utworem "Podnieś głowę", wasza sopocka propozycja. Czy kompozycja powstała specjalnie na potrzeby festiwalowego konkursu?
Utwór “Podnieś głowę” powstał z myślą o płycie to jeden z pięciu utworów w języku polskim, który znajdzie się na nowym wydawnictwie. Bardzo lubimy ten utwór i mamy nadzieje, że wam też się spodoba.

Rozmawiał Bartosz Domagała

author

Bartosz Domagała

 09.07.2009   fot. Lemon Records

Czas na Blenders!

Potop szwedzkich dźwięków na Nowych Horyzontach!

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE
Trwa ładowanie zdjęć