Muzyka towarzyszyła mi od najmłodszych lat...

Ten tekst przeczytasz w ok. 8 minut
Muzyka towarzyszyła mi od najmłodszych lat...
 fot. MJM Music

Rozmowa z Anią Kostrzewską

Dla wielu znawców oraz wielbicieli współczesnego rynku muzycznego w Polsce, Twoje nazwisko kojarzy się przede wszystkim z dwoma nieodłącznymi jak się zdaje określeniami – utalentowana i perspektywiczna. Ciekaw jestem, w jaki sposób Ty sama scharakteryzowałabyś swoją osobę, zarówno od strony czysto artystycznej, jak i tej prywatnej – niedostępnej na co dzień dla słuchaczy i fanów Twojej twórczości?
Trudno samemu dokonać takiej charakterystyki. Często przecież jesteśmy postrzegani przez innych ludzi w zupełnie innym świetle, niż samych siebie widzimy. Generalnie, uważam się za osobę upartą, konsekwentną i wytrwałą, życzliwą, otwartą na ludzi i świat, choć w niektórych kwestiach mam dość konserwatywne poglądy. Wydaje mi się, że rodzina i przyjaciele dokonaliby bardziej precyzyjnej oceny mojej osobowości, niż ja. W pracy jestem taka jak w życiu, nie zakładam innej skóry wychodząc z domu.

REKLAMA
Judas Priest News

Wśród rozlicznych zainteresowań Ani Kostrzewskiej, oprócz samej muzyki, odnajdziemy także takie dziedziny, jak choćby taniec a nawet poezję. To bez wątpienia dowodzi Twojej niebywałej wszechstronności i wrażliwości na liczne formy wyrazu artystycznego. Powiedz proszę, która z wymienionych przeze mnie pasji życiowych najbliższa jest Twemu sercu? Czy muzyka zawsze stawiana jest przez Ciebie na tym najwyższym, najważniejszym stopniu podium?
Muzyka towarzyszyła mi od najmłodszych lat. Mój dziadek był solistą w Operze Bydgoskiej, więc miałam to zapewne we krwi. Jednakże w czasach szkoły podstawowej oddałam się całkowicie swojej wielkiej pasji, jaką był taniec. Do 8 klasy szkoły podstawowej trenowałam taniec towarzyski w studenckim klubie Stodoła. Niestety potem w wyniku kontuzji przerwałam treningi, a że udało nam się z moim tanecznym partnerem i przyjacielem Łukaszem wytańczyć Grand Prix Warszawy w tańcach standardowych, to zdecydowaliśmy sie odejść w świetle reflektorów (śmiech – przyp. red.). Wtedy właśnie upomniała się o mnie moja druga pasja - śpiew. W liceum pisałam sporo wierszy, miałam świetnego nauczyciela j. polskiego, który potrafił nas inspirować swoimi niekonwencjonalnymi metodami nauczania.


15 maja br. odbędzie się premiera teledysku do najnowszego singla Twojego autorstwa – piosenki "Rydwany". Utwór promuje pierwszy w Twoim dorobku artystycznym album, zatytułowany "ANYA" (wydany w maju 2009r. – przyp. red.). Mam nadzieję, że uchylisz nieco rąbka tajemnicy i zdradzisz naszym Czytelnikom kilka szczegółów dotyczących pracy nad wspomnianym klipem (w tym także nazwisko jego reżysera)?
Zdjęcia kręciliśmy 6 i 7 maja nad rzeką Rawką oraz w pięknym ośrodku jeździeckim, w Kuźni Nowowiejskiej (korzystając z uprzejmości właściciela oraz pracowników Restauracji i Stajni). Ekipa, na czele z reżyserem Maćkiem Michalskim, była fantastyczna, spędziliśmy ze sobą świetny czas. Stylizację strojów robiła Iza Liżewska, makijaż Ewa Gil a fryzury Paulina Olejnik z Pracowni Jagi Hupało "Hair Design". Z Jagą współpracuje przy wszystkich swoich projektach, zawsze mogąc liczyć na wsparcie i profesjonalizm. Z Ewa i Izą spotkałyśmy się po raz pierwszy i chętnie dalej będziemy ze sobą współpracować. Na planie pomógł nam bardzo również mój mąż, który zadbał o jednego z "najważniejszych naszych aktorów" Piotrusia - naszego ogiera pełnej krwi angielskiej. W teledysku, poza mną, wystąpili również: świetny aktor Jarek Sacharski i mój kolega z zespołu Mikołaj Majkusiak - fantastyczny akordeonista. Premierę teledysku wstępnie rzeczywiście planowaliśmy na 15-go maja, jednak po drodze reżyser (Maciek Michalski) miał jeszcze premierę swojego debiutanckiego filmu długometrażowego pt. "Królowa Śniegu", za który w LA dostał dwie prestiżowe nagrody. Z tego powodu prawdopodobnie będziemy musieli przesunąć premierę "Rydwanów" na 17 maja. Nie chcemy pośpiesznym montażem zepsuć tych cudnych ujęć, które w temperaturze 8 stopni Celsjusza kręciliśmy na planie. Cóż, życie bywa pełne niespodzianek i nie na wszystko mamy wpływ. Póki co bardzo staramy się zdążyć na pierwszy planowany termin.


Jedną z piosenek zamieszczonych na krążku jest cover utworu "Hallelujah", napisanego i nagranego pierwotnie przez sławnego Leonarda Cohena. Co zdecydowało o tym, że to właśnie ta piosenka znalazła się w kręgu Twoich zainteresowań? Czy jej wybór był wynikiem świadomej i przemyślanej decyzji z Twojej strony, czy też spontanicznym zabiegiem, urozmaicającym repertuar zawarty na płycie?
Twórczość Leonarda Cohena, towarzyszyła mi w czasach burzy hormonów, dojrzewającej licealistki. Częściowo ukształtowała moją muzyczną wrażliwość. Od najmłodszych lat słucham jednak bardzo różnorodnej muzyki. Nie zapomnę jak z koleżanką z liceum (VI L.O im. T. Reytana) Patrycją, obecną wspaniałą Pati Yang, uciekałyśmy z lekcji na wagary i wracając z Pubu "Maria" darłyśmy się w niebogłosy wykonując piosenki Tracy Chapman czy The Cranberries. Bliżej matury zaczęłam zdecydowanie słuchać Jazzu i R&B. Pokochałam Steviego Wondera, Donny Hathawaya, Arethę Franklin, Ellę Fitzgerald, Dianę Reeves, Ninę Simon, Billie Holiday, Nat King Cola, Luisa Armstronga, zagłębiając się coraz bardziej w świat jazzowych brzmień. Skutecznie zachęcała mnie do tego serdeczna koleżanka z podwórka Aga Zaryan, za co dozgonnie będę jej wdzięczna. Jak zatem widać moje inspiracje muzyczne są bardzo rozległe, co zapewne słychać również w mojej muzyce.


Vaya Con Dios w Polsce to poważne wyzwanie organizacyjne i niemniej istotne wydarzenie muzyczne ostatnich miesięcy w naszym kraju. Ten belgijski zespół wystąpi dwukrotnie – w Warszawie (25.05.) oraz Zabrzu (27.05.), a na obu tych koncertach, jako support grupy, pojawisz się także i Ty. Powiedz, denerwujesz się na myśl o występie przed tak znakomitym zespołem, jakim niewątpliwie są Vaya Con Dios, czy też starasz się podchodzić do tego w sposób "chłodny" i opanowany – bez większych, nerwowych emocji?
To wspaniała artystka. Mam w domu kilka jej płyt. Jest charyzmatyczna i niezwykle wszechstronna. Móc wystąpić przed taką gwiazdą to dla mnie i moich muzyków wielki zaszczyt. Towarzyszy temu również spora trema, mam nadzieję, że nie będzie nas paraliżować.


W Twojej krótkiej biografii, zamieszczonej na łamach oficjalnego portalu internetowego można przeczytać m.in. że ukończyłaś studia na Wydziale Orientalistyki Uniwersytetu Warszawskiego – specjalizacja Afrykanistyka. To dość nietypowy kierunek kształcenia, zwłaszcza dla młodej, wkraczającej stopniowo w dorosłe życie zawodowe dziewczyny. Tradycjonaliści powiedzieliby zapewne, że to mało dochodowy i perspektywiczny kierunek studiów. Pozwól więc, że zapytam w możliwie najprostszy ze znanych mi sposobów – dlaczego właściwie Afrykanistyka? Co zadecydowało o obraniu przez Ciebie tej "egzotycznej" drogi naukowej?
To naiwne marzenie z dzieciństwa. O wyjeździe na Czarny Ląd i antropologiczne badania naukowe napotkanych plemion. Opisywanie ich wzajemnych relacji, obyczajów, wkraczanie starych struktur we współczesny świat, safari i dzikie zwierzęta - wspaniała, nieokiełznana dzika przyroda…To był fajny czas, nie oddałabym go za nic w świecie, chociaż wszystko potoczyło się w innym kierunku.


Pozostając na płaszczyźnie czasoprzestrzeni, przenieśmy się teraz o 5 lat do przodu – w przyszłość, której kształt zależy w dużej mierze od podejmowanych przez nas przeszłych działań i decyzji. Jak wyobrażasz sobie zatem siebie, jako wokalistkę i osobę publiczną, po upływie tych 5 kolejnych, licząc od dnia dzisiejszego, lat działalności artystycznej? Czy podzielasz poglądy mówiące, że to my – ludzie sami jesteśmy architektami naszej przyszłości, tzw. jutra?
Tak uważam, że mamy duży wpływ na to co stanie się z naszym życiem. Jesteśmy aktorami swoich życiowych ról w filmie, który reżyseruje przeznaczenie. Bóg jest w tym wypadku producentem. Aktor to przecież osoba myśląca i czująca, może mieć dla reżysera swoje własne propozycje, nie chodzi o to żeby się poddać czyjeś woli bezrefleksyjnie. Nie na tym według mnie polega życie. Każdy z nas powinien wnieść coś swojego, wartościowego, niepowtarzalnego.


Od początku tej rozmowy, nurtujące stało się dla mnie zagadnienie inspiracji muzycznych, którymi kierowałaś się bądź kierujesz nadal w swojej dotychczasowej twórczości. Jacy wykonawcy odcisnęli najmocniejsze piętno na muzyce prezentowanej przez Ciebie obecnie?
Zbyt wielu ich jest by wymieniać wszystkich. Ostatnio najbliżsi mi są Stevie Wonder, Donny Hathaway, Jason Mraz, Michael Buble, Kuba Badach, Staszek Soyka, Caroline Henderson, Liz Wright, Cesaria Evora, Vaya Con Dios, Diane Reeves, Imogen Heap, Aga Zaryan i wielu innych których nie wspomniałam…


Powiedz, czego można Ci życzyć? Czy jest coś szczególnego, jakieś jedno wyjątkowe marzenie, którego spełnienia chciałabyś doczekać?
Życzliwości ludzi, których spotykam - to wiele rzeczy ułatwia i umożliwia.


Na zakończenie nasze sztandarowe pytanie - Czym jest dla Ciebie muzyka? To forma relaksu, odreagowania tzw. trudów życia codziennego, czy może pasja, bez której trudno byłoby się obejść w życiu?
Powietrzem, bez którego żyć nie sposób.


Dziękuję za rozmowę i pozdrawiam.

Rozmawiał: Kamil Mroziński

author

Kamil Mroziński

 12.05.2010   fot. MJM Music

Juwenalia Politechniki Warszawskiej i Szkoły Głównej Handlowej

Furia Futrzaków – Serce Robota (Nowy teledysk!)

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE
Trwa ładowanie zdjęć