"Ostatecznie, mogę nie zmienić świata, ale być może, za sprawą choćby jednej piosenki, pomogę zmienić czyjeś życie..."

Ten tekst przeczytasz w ok. 7 minut
Ostatecznie, mogę nie zmienić świata, ale być może, za sprawą choćby jednej piosenki, pomogę zmienić czyjeś życie...
 fot. mat. prasowe

Rozmowa z Sonnym Bamą, amerykańskim raperem i producentem muzycznym, w związku z premierą jego nowej płyty „The Long Way Home”.

Twój najnowszy album „The Long Way Home” ukazał się 21 maja br. Dlaczego zdecydowałeś się nazwać go w ten sposób? Odnoszę wrażenie, że to pewna metafora, forma odniesienia do Twojego życia…
Nazwałem album „The Long Way Home” ponieważ dotarcie w to miejsce zajęło mi dużo czasu. Będąc w trasie w ogóle nie odwiedzałem domu. Byłem niczym koczownik, wędrowiec, jeśli wolisz. Dlatego też możliwość powrotu do domu była niebywale fajną sprawą. Kiedyś nagrałem piosenkę o tym tytule, ale nie znalazła się wówczas na żadnej płycie. Grałem ją podczas występów i koncertów akustycznych. Planuję wypuścić ją na rynek za jakiś czas.

REKLAMA
Tool News

Zapytałem o tytuł Twojej nowej płyty, ponieważ przypominam sobie, że jeszcze nie tak dawno byłeś pod drugiej stronie muzycznego świata. Patrzyłeś na przemysł muzyczny z perspektywy kogoś, kto odpowiadał za karierę innych muzyków. W 2011 roku, zdecydowałeś się wydać album „Change”. Zastanawiam się, w jaki sposób zmieniło się Twoje życie z chwilą premiery tego krążka? Czy obecna, tytułowa „długa droga do domu” dobiegła wreszcie końca? Odnalazłeś to, czego szukałeś?
Moja muzyczna kariera rozgrywała się po dwóch stronach biurka. Zawsze chciałem tworzyć własne nagrania. Dorosłem i od wielu lat jestem w tym biznesie. Moje zainteresowania uległy zresztą zmianie. Jestem zniesmaczony stanem obecnego hip hopu. Myślę, że zagubił swój cel. Postanowiłem więc nagrać album, który zawiera to, czego brakuje dziś moim zdaniem w tym gatunku muzycznym. Krążek ten nosił tytuł „Change”. Po dziś dzień nie odnalazłem jednak zmian, których poszukiwałem – jeśli więc spotkasz je po drodze, powiedz im żeby wpadły do mnie!

Jak opisałbyś swoje najnowsze dzieło? Jakie są Twoje oczekiwania związane z wydaniem tego albumu?
Mój nowy album jest mieszaniną country, bluesa, muzyki funk, folku i klasycznego rocka, a wszystko to uzupełnione zostało elementami hip hopu. Nadal staram się poruszać tematy dotyczące życia klasy pracującej, jej codziennych wzlotów i upadków. W przypadku tego projektu, starałem się unikać nadmiernego samplowania. Zamiast tego, wezwałem kilku znanych lokalnych muzyków, którzy pomogli mi nadać utworom „żywe” brzmienie. Jeśli zaś chodzi o moje oczekiwania, mam nadzieję, że album ten dotrze do możliwie największej liczby uszu. Liczę także, że ludzie postrzegać go będą, jako coś fajnego i przyjemnego. Chciałbym bowiem występować, jako gitarzysta do końca mych dni. Prawdziwa praca to nie jest gra w karty!

Pierwszym singlem promującym „The Long Way Home” jest utwór „On My Own”, nagrany wspólnie z Wesem Baylissem. Powiedz, jakie jest znaczenie tej piosenki? Co chciałeś w ten sposób przekazać?
„On My Own” to piosenka opisująca moje doświadczenia w walce z nałogiem. Uzależnienie towarzyszyło mi niemal przez całe moje życie, ale nigdy sam nie zmagałem się z nałogami, dopóki nie zdałem sobie sprawy, że pije za dużo. Utwór ten jest także komunikatem dla wszystkich osób, z którymi dorastałem i których nadal widuje w tym samych barach, w których wysiadywali kilka lat temu. To zupełnie tak, jakby nigdy nie opuszczali tych miejsc. Wiele z moich dziewczyn kończyło źle, schodząc na niewłaściwą ścieżkę. Jako marzyciel, chciałem pokazać, jak wielkie znaczenie ma umiejętność podejmowania dobrych decyzji. Chciałbym także, aby pomogło to wszystkim tym, którzy znaleźli się na zakręcie życia.

Krążek „Change” nie był pierwszym muzycznym projektem Twojego autorstwa. W 1998 roku, wydałeś niezależny album o nazwie „The Mobiliations”. Jak wspominasz swoje dawne nagrania? Czy słuchanie ich po tak długim czasie, nadal sprawia Ci przyjemność?
Pod koniec lat ’90-tych odnalazłem w muzyce swą miłość. W tamtym czasie, nie byłem zbyt utalentowanym artystą, ale radziłem sobie ze stroną organizacyjną i wydawaniem płyt. Byłem do tego predysponowany. Jak sądzę, to pomogło mi pokochać muzykę od tej innej, biznesowej strony. Później zresztą nauczyłem się ją nienawidzić i z powrotem polubić tworzenie własnych produkcji. Słuchanie dawnych nagrań zupełnie nie sprawia mi dziś przyjemności! Jestem teraz na innym etapie życia i wierzę, że odnalazłem wreszcie swój styl.

Jesteś niezwykle interesującym i wszechstronnym artystą, gdyż w swojej twórczości sięgasz po różne gatunki muzyczne. Grasz także na gitarze, która niekoniecznie kojarzy się z muzyką rap. Przypominasz mi trochę Everlasta. Jakie są Twoje inspiracje muzyczne? Jakiej muzyki słuchasz w wolnych chwilach?
Rany, dziękuję za tak miłe słowa! Często zresztą porównywany jestem do Everlasta. To zupełnie mi nie przeszkadza, jestem jego fanem. Myślę, że tego rodzaju porównania biorą się z faktu, że gram na gitarze i jednocześnie staram się rymować. Mało osób tak robi w dzisiejszym hip hopie. Kiedy już ktoś posłucha moich nagrań bardziej wnikliwie, przekonuje się, że moje brzmienie nie jest podobne do żadnego innego. W wolnych chwilach natomiast, których zresztą nie mam zbyt wielu, słucham zespołu Zac Brown Band, Corey’a Smitha, Brantley’a Gilberta oraz lokalnych artystów, takich jak Josh Ewing, Gregg Fells czy grupa The Mulligan Brothers. Jeśli zaś chodzi o hip hop, słucham Big KRIT, YelaWolfa, JellyRolla, Lil Wyte i Devin The Dude. Lubię także muzykę folkową w wykonaniu Amos Lee, Jamesa Morrisona, czy Bretta Dennena.

Urodziłeś się w Alabamie. Wiesz, dla nas Polaków, stan ten to kolebka muzyki country. Ty wybrałeś jednak inną drogę. Kiedy zainteresowałeś się rapem?
Dorastałem słuchając rapu. Wiesz, nie wstałem któregoś ranka i nie zadecydowałem, że będę raperem. Ta muzyka jest ze mną od dawna. Jestem także wielkim fanem country, ale ponieważ nie potrafię tak dobrze śpiewać, wybrałem rymy!

Rozpocząłeś swoją muzyczną podróż, jako DJ w lokalnej stacji radiowej WYOK-FM. Czy doświadczenie to pomogło Ci w późniejszej karierze scenicznej? Dało Ci więcej pewności siebie?
Mój ojciec pracował w radiu. Trafiłem tam, jako nastolatek, zresztą dzięki mojemu przyjacielowi i mentorowi, który miał już wówczas duże doświadczenie w roli radiowca. To właśnie podczas tej pracy wykształciły się u mnie zdolności producenckie. Moja pewność siebie wzrosła natomiast z chwilą, gdy zdałem sobie sprawę, że potrafię przemawiać do ludzi (za pośrednictwem radia) i znam się niemal na każdym gatunku muzycznym.

W swoich tekstach poruszasz tematy dotyczące zwykłych ludzi. Nie wywyższasz się, nie udajesz kogoś, kim nie jesteś. Wydajesz się być szczery w tym, co robisz. Jak wyglądało Twoje życie zanim stałeś się artystą – zanim zrozumiałeś, że muzyka to ważny element Twojej codzienności?
Był taki czas, gdy chciałem być wyłącznie raperem i tworzyć utwory, które staną się hitami. Z wiekiem rzeczywistość zweryfikowała te plany. Czułem, że mam do opowiedzenia historię o trudach życia w tym miejscu. Przestałem fascynować się błyskotkami, stroną materialną i bzdurami wygłaszanymi w dzisiejszej muzyce. Chciałem zrobić coś innego. Aby tego dokonać, podjąłem decyzję, aby być szczerym tak bardzo, jak to tylko możliwe. Żadnych wariactw, szalonych strojów, fryzur. Chciałem pokazać, że jestem zwykłym człowiekiem. Po prostu sobą. Ostatecznie, mogę nie zmienić świata, ale być może, za sprawą choćby jednej piosenki, pomogę zmienić czyjeś życie.

Gdybyś miał na to kilka chwil, jak opisałbyś sam siebie?
Jestem przeciętnym gościem. Wolnomyślicielem z dużym poczuciem humoru.

Ciekaw jestem, jakie są Twoje plany na najbliższe miesiące? Zamierzasz wyruszyć w trasę promującą album?
Planuję udać się w trasę po Stanach Zjednoczonych. Kręcę obecnie dużo teledysków, które mają wesprzeć album. Przygotowujemy się także wraz z zespołem do występów „na żywo”. Pracuję również nad projektem z Lil Wyte i JellyRollem, który ukaże się w lipcu. Jego nazwa to „No Filter”.

Na zakończenie, powiedz proszę, jakie jest Twoje największe marzenie?
Aby każdy, kto zagląda na iTunes, Amazon lub GooglePlay zakupił kopię „The Long Way Home”! Będzie to spełnienie mojego marzenia, którym jest pragnienie, abym nie musiał już walić w zegar, by odnaleźć krótszą drogę do domu!

Dziękuję Ci za poświęcony czas oraz za to, że zgodziłeś udzielić tego wywiadu. Był to dla mnie niebywały zaszczyt. Trzymaj się, pozdrawiam.
Dziękuję za zaproszenie! Cała przyjemność po mojej stronie!

Rozmawiał: Kamil Mroziński

author

Kamil Mroziński

 26.05.2013   fot. mat. prasowe

OFF Festival Katowice 2013: The Walkmen kuratorami Sceny Eksperymentalnej!

Konkursy NetFan.pl: Wyniki

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE
Trwa ładowanie zdjęć