„Opinia to rzecz mile widziana w naszym zespole, o ile pełni konstruktywną rolę…”

Ten tekst przeczytasz w ok. 6 minut
„Opinia to rzecz mile widziana w naszym zespole, o ile pełni konstruktywną rolę…”
 fot. mat. prasowe

Rozmowa ze Stefanem Ljungdahlem i Ivanem Hirvonenem, twórcami duetu Fatal Casualties.

Rozmawiamy rok po premierze Waszego debiutanckiego albumu – płyty EP o nazwie „Paria”. To Wasz pierwszy studyjny projekt od czasu wznowienia działalności w 2010 roku. Ciekaw jestem, jak opisalibyście w/w krążek? Jaki był Wasz pomysł na jego nagranie?
Stefan: Na płycie znalazło się 6 utworów. To dość mroczny i eksperymentalny album, z którego jesteśmy dumni. Myślę, że nie kryje się za tym jakiś konkretny pomysł. Postawiliśmy na otwartość i pozwoliliśmy piosenkom żyć ich własnym życiem.
Ivan: Popłynęliśmy z nurtem, zwłaszcza, że nie byliśmy pewni w jakim kierunku podąży ostatecznie „Paria”.

REKLAMA
30 Seconds To Mars News

Kiedy słucham wspominanego albumu, odnoszę wrażenie, że to coś więcej niż tylko muzyka. To stan umysłu, rodzaj emocjonalnego przesłania opisującego uczucia ukryte w głębi naszych serc. Ta płyta jest niczym krzyk duszy. Zastanawiam się, czy moja interpretacja zgodna jest z Waszym punktem widzenia? Jak Wy postrzegacie muzykę, jej rolę w Waszym życiu?
Stefan: Chcieliśmy, by ta muzyka miała pazur. To dla nas bardzo ważne. Osobiście, zawsze zwracam uwagę na muzykę, która kryje w sobie ciemność i pewien rodzaj napięcia. Na szczęście taka jest właśnie „Paria”.
Ivan: Mogę jedynie zgodzić się z tym twierdzeniem…Naprawdę, muzyka pozbawiona energii zwyczajnie mnie nudzi! Jak dla mnie bit nie ma aż takiego znaczenia, potrzebuję wspomnianego pazura, i jak sądzę obecny jest on na tym albumie.

Znacie się od wielu lat. Jesteście przyjaciółmi z dzieciństwa. Fatal Casualties powstało w 1986 roku. Tworzyliście wspólnie do roku 1991. Później zdecydowaliście o rozpadzie zespołu. Jaki był tego powód? Czym zajmowaliście się podczas tych 19 lat, nim ponownie połączyliście siły?
Stefan: Myślę, że rozpad nastąpił dość naturalnie. Nie przypominam sobie, byśmy kiedykolwiek stwierdzili „rozwalmy ten zespół”. To się po prostu stało. Pokierowaliśmy nasze życia na zupełnie inne ścieżki, a i muzycznie niewiele się wtedy działo. Kontynuowałem pracę nad muzyką przy różnych projektach.
Ivan: Po naszym „rozpadzie” w ’91 roku, byłem jedynie odbiorcą muzyki. Rozwijałem się pod kątem teatru, aktorstwa, radia…

Jak opisalibyście Wasze brzmienie? Mam tu na myśli styl, w jakim tworzycie nagrania? Cóż, w mojej opinii trudno jest przypisać go do jednego gatunku muzycznego. Wasza muzyka jest różnorodna.
Ivan: To czysta elektronika z domieszką innych gatunków. Żaden z nas nie ma wykształcenia muzycznego, dlatego nie chcieliśmy nigdy i nie chcemy, by nazywano nas muzykami. Jesteśmy twórcami!

Jak wspominałem wcześniej, Wasza przygoda z muzyką trwa już 27 lat. Powiedzcie, jak Waszym zdaniem zmienił się przemysł muzyczny na przestrzeni tych minionych lat? Czy podoba Wam się kierunek, w jakim podąża dziś świat muzyki?
Stefan: Internetowi zawdzięczamy dziś to, że łatwiej jest sprzedać swoje nagrania. To dobra rzecz. Jeśli chodzi jednak o muzykę, którą słyszysz w komercyjnych rozgłośniach radiowych, postrzegam to, jako coś strasznego i kompletnie niekonkurencyjnego. Zdaje się, że obecnie ważniejsza jest czadowa produkcja, od napisania czegoś „prawdziwego”. Myślimy o dzisiaj, zapominamy o jutrze.
Ivan: Moim zdaniem „scena undergroundowa” również potrafi być niekonkurencyjna. Wielcy promotorzy boją się myśli o ryzyku, więc decydują się płynąć z prądem…Ale naturalnie, jak we wszystkim, chodzi wyłącznie o pieniądze!!!

Wasz image zdaje się idealnie pasować do granej przez Was muzyki. Jest w niej bowiem element grozy, tajemniczości i smutku. Nawet okładka albumu przekonuje nas, że mamy tu do czynienia z czymś innym, czymś dalekim od dzisiejszym trendów muzycznych. Ciekawi mnie, jakie są Wasze inspiracje muzyczne? Artyści, których twórczość odcisnęła swe piętno na Waszych nagraniach?
Stefan: Dorastaliśmy słuchając zespołów pokroju Depeche Mode, Front 242, skinny puppy, Klinik, i innych z lat ’80-tych. Wciąż je lubimy i zapewne słyszysz je w naszych utworach. Sam uwielbiam i wzoruję się na różnych stylach muzycznych, również na muzyce elektronicznej i tradycyjnej.

Jak sądzę to Bob Marley powiedział kiedyś: „zanim zaczniesz wytykać mnie palcami, upewnij się, że masz czyste ręce”. Jak radzicie sobie z krytyką Waszej twórczości? Jako osoby publiczne, jesteście narażeni na ocenę Waszych poczynań przez innych ludzi. Czy ich zdanie wpływa na Waszą samoocenę, sposób w jaki pojmujecie muzykę?
Ivan: Muszę wyznać, że jak dotąd, podążamy własną drogą i nie pozwalamy, by te negatywne opinie oddziaływały na nas i nasz proces twórczy. W tym biznesie liczy się gust, więc nikt nie powinien przekonywać innych, że zielony jest kolorem piękniejszym niż kolor czerwony! Oczywiście, nie brakuje tu zagubionych dusz, które postępują w ten sposób i mogę mieć jedynie nadzieję, że pewnego dnia odnajdą siebie. Opinia to rzecz mile widziana w naszym zespole, o ile pełni konstruktywną rolę.

Jakie są Wasze plany na najbliższe miesiące? Czy pracujecie już nad nowym albumem?
Stefan: Wkrótce wypuścimy nowy singiel. Póki, co data tego wydarzenia nie jest jeszcze znana. Dopinamy wszystko na ostatni guzik. Piszemy także i nagrywamy obecnie nowe utwory na kolejny album, który ukaże się gdzieś na początku przyszłego roku. Jak na razie wszystko brzmi bardzo dobrze.

Na zakończenie, powiedzcie proszę, jakie są Wasze oczekiwania, co do dalszej kariery muzycznej? Dokąd zmierzacie, jako zespół, jaki jest Wasz główny cel?
Stefan: Muszę szczerze przyznać, że nie wiem, czego oczekiwać. Wszystko sprowadza się do umiejętności pisania interesującej muzyki, a dopóki tkwić będziemy w przekonaniu, że wciąż potrafimy ją tworzyć, wspólnie powinniśmy pociągnąć dalej. Potem trzeba już tylko czekać i zobaczyć gdzie nas to zaprowadzi. Fatal Casualties to dziwna i niespotykana rzecz. Nigdy nie wiesz, co może się stać.
Ivan: Nadal kontynuować będziemy rejs naszym statkiem, tak długo, jak długo będzie to dla nas zabawne i wymagające! Naturalnie, wciąż pojawiają się ludzie, którzy dopiero dowiadują się o naszym istnieniu, stąd stale musimy karmić rosnące tłumy (śmiech – przyp. red.)

Bardzo dziękuję za poświęcony czas. Była to dla mnie przyjemność. Życzę Wam wielu sukcesów i szczęścia w życiu.

Rozmawiał: Kamil Mroziński

author

Kamil Mroziński

 23.09.2013   fot. mat. prasowe

JodSen. 2sty i Gedz pokazują jak to robi "1 liga"

Alain Clark już w sklepach!

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE
Trwa ładowanie zdjęć