"Potrafimy czynić rzeczy z szacunkiem i godnością, gdy traktuje się nas w podobny sposób..."

Ten tekst przeczytasz w ok. 8 minut
Potrafimy czynić rzeczy z szacunkiem i godnością, gdy traktuje się nas w podobny sposób...
 fot. mat. prasowe

Rozmowa z Dannym Bakewellem Sr., Przewodniczącym Narodowego Stowarzyszenia Wydawców oraz właścicielem tygodnika „Los Angeles Sentinel”, przeprowadzona z okazji „Marszu Na Rzecz Sprawiedliwości i Jedności”, który odbył się w Los Angeles w sobotę, 21 lutego 2015 roku.

Wywiad przeprowadzony został na pięć dni przed planowanym wydarzeniem

Rozmawiamy zaledwie kilka dni przed zaplanowanym na 21 lutego br. „Marszem Na Rzecz Sprawiedliwości i Jedności”, który odbędzie się w Los Angeles. Jesteś jednym z jego organizatorów. Kiedy narodziła się idea tego przedsięwzięcia?
Pomysł zorganizowania marszu pojawił się po raz pierwszy w chwili ogłoszenia uniewinniających wyroków w sprawach Erika Garnera (Nowy Jork) i Michaela Browna (Ferguson). Tutaj w Los Angeles byliśmy świadkami równie tragicznych wydarzeń, w których bezsensowną śmierć poniósł m.in. Ezell Ford. Odbywały się już liczne protesty i marsze organizowane przez lokalne społeczności, lecz nasi liderzy zadawali sobie jedno proste pytanie: „Kiedy wreszcie powstaniemy i zaczniemy decydować o tym, co dzieje się w naszych sąsiedztwach?”. Zadecydowano, że początek tego musi nastąpić w Ameryce.

REKLAMA
Judas Priest News

Zaprotestujecie przeciw brutalności i przemocy ze strony policji. To problem, który w ostatnich latach stał się koszmarem Ameryki. Dla przykładu, od kwietnia 2009 do czerwca 2010 roku odnotowano ponad 6,000 raportów dotyczących wykroczeń, których dopuszczali się policyjni funkcjonariusze na terenie Stanów Zjednoczonych. Jak to wygląda dzisiaj? Jaki jest wskaźnik naruszania prawa przez policjantów w Los Angeles?
Nie znam aktualnych liczb, ale pewien jestem, że w społecznościach Afroamerykanów częściej dochodzi do nadużywania siły. Brak szacunku i strach, który towarzyszy w codziennym życiu naszej młodzieży przybiera formę epidemii, a mało kto zdaje się tym przejmować. Przynajmniej taką postawę prezentuje departament policji.

Zapoznając się z informacjami na temat marszu natrafiłem na stwierdzenie, iż stanie się on miejscem, w którym dwie generacje przywódców połączą swe siły „w obronie życia Afroamerykanów”. Mowa o Tobie i Wielebnym Xavierze Thompsonie. To dobry kandydat na lidera? Niektórzy zarzucają mu brak doświadczenia.
Sądzę, że zarzuty tego rodzaju są krzywdzące w stosunku do Wielebnego Xaviera Thompsona. Krzywdzą także innych młodych liderów. Żyjemy bowiem w czasach, w których młodzi ludzie są silniejsi niż kiedykolwiek wcześniej. Portale społecznościowe utworzyły kanały komunikacji, które jeszcze kilka lat temu nie mieściły nam się w głowach. Oklaskuję więc Wielebnego Thompsona i jemu podobnych, którzy podejmują się działań takich, jak ten marsz. Brutalność policji wpływa negatywnie na naszą lokalną społeczność, dlatego konieczne jest byśmy przeciwstawili się jej wspólnie i razem walczyli o sprawiedliwość.

Jak długo się znacie? Czy mieliście okazję współpracować ze sobą przy podobnych projektach?
Znam Wielebnego Thompsona od kilka lat i spotykaliśmy się wspólnie podczas różnych okazji. Odkąd jednak stał się Przewodniczącym Konferencji Pastorów Kościoła Baptystów, pracujemy ze sobą znacznie częściej i razem mierzymy się z rozlicznymi problemami społecznymi. To jeden z najznakomitszych liderów lokalnych. Darzę go ogromnym szacunkiem za pracę, jaką wykonuje oraz cechy przywódcze, które niejednokrotnie pokazał.

„Marsz Na Rzecz Sprawiedliwości i Jedności” to niezwykle trudne w realizacji przedsięwzięcie, z którym związana jest duża odpowiedzialność. W jaki sposób zamierzacie zadbać o bezpieczeństwo jego uczestników?
W moim odczuciu największy nacisk położyliśmy właśnie na kwestię bezpieczeństwa. Afroamerykanie nie są bandą oszalałych zwierząt, które biegają wokoło z zamiarem szkodzenia własnej społeczności. Oczywiście podczas marszu obecna będzie ochrona (ze strony naszych braci z Narodu Islamu), ale pojawiać się będą tylko tam, gdzie ich obecność będzie naprawdę konieczna. Prawda jest taka, że 99% Afroamerykanów boi się kary boskiej, ciężko pracuje, przestrzega prawa i stara się najlepiej, jak może by zadbać o swe rodziny. Nie potrzebują więc obecności wojska, aby utrzymać dyscyplinę. Każdy z nas rozumie, że to pokojowa demonstracja, a przesłanie pokoju kierowane jest także w stronę policji. Potrafimy czynić rzeczy z szacunkiem i godnością, gdy traktuje się nas w podobny sposób.

Jak wygląda trasa marszu? Zaczniecie na skrzyżowaniu ulic Denkera i Martina Luthera Kinga. Co dalej?
Zbieramy się o 10 rano na skrzyżowaniu ulic Denkera i Martin Luthera Kinga, naprzeciwko komisariatu policji. Pomaszerujemy ulicą Kinga aż do bulwaru Crenshaw. Następnie skręcimy w lewo i udamy się ulicą Vernon. Marsz zakończy się w parku Leimert (skrzyżowanie Crenshaw i Vernon), gdzie przedstawimy nasze propozycje usprawnienia wymiaru sprawiedliwości.

Twierdzisz, że już najwyższy czas, by połączyć siły w celu pobudzenia lokalnej społeczności, co zapoczątkuje zmiany w jej własnym wnętrzu. Ciekaw jestem jednak, jak wielkie znaczenie ma to wydarzenie dla Ciebie? Czym jest wspominany marsz w Twoim prywatnym odczuciu?
Jako ojciec, dziadek i osoba zaangażowana niemal całe życie w walkę o lepsze jutro dla swojej społeczności, traktuję ten marsz niezwykle osobiście – jest dla mnie wszystkim. Jest szansą na połączenie sił, prezentacją jedności, która poniesie to przesłanie niemal przez wszystkie miasta, od Sacramento aż po Waszyngton. Nie zamierzamy bowiem wieść sielankowego życia i pozwolić, by nasze dzieci zmuszone były doświadczać brutalności oraz nieludzkiego traktowania. Nigdy nie siedziałbym cicho, gdyby przydarzyło się to moim dzieciom i nie zamierzam postępować w ten sposób, kiedy dotyka to dzieci innych ludzi.

Wśród uczestników marszu znajdą się również muzycy. Czy mógłbyś zdradzić nam ich personalia?
Yolanda „YoYo” Whitaker zgodziła się zwrócić do swych kolegów i koleżanek z branży rozrywkowej, by przyłączyli się do naszego marszu. Wiem, że rozmawiała z raperem Nasem, sam kontaktowałem się z Queen Latifah, Cedrikiem the Entertainer, Commonem, Russellem Simmonsem i innymi osobami, które postanowiły pomóc. Musimy pokazać, że Ci ludzie są nie tylko celebrytami, ale też jednostkami świadomymi faktu, że ich obecność rzuca światło na kwestię walki z nieludzkim traktowaniem naszej młodzieży.

Zdaniem Szekspira Bóg dał nam jedną twarz, lecz my sami dorabiamy sobie drugą. Jak przedstawia się dziś oblicze amerykańskiego wymiaru sprawiedliwości? Mam wrażenie, że ludzie coraz mniej ufają jego sile.
Być może Bóg dał nam wszystkim jedną twarz, ale jej wyraz bez wątpienia uległ zmianie. Może pewnego dnia powrócimy do pierwowzoru, ale nie stanie się to dziś. Dzisiaj bowiem, jeśli twoja twarz ma ciemniejszy kolor i nie wyglądasz, jak Ci, którzy są aktualnie u władzy, automatycznie podlegasz gorszemu traktowaniu. Przesłaniem tego marszu jest sprawiedliwość oraz jedność i choć brutalność policji jest głównym przedmiotem naszego zainteresowania, chcemy mówić także o rozlicznych chorobach trawiących nasze społeczeństwo. Chodzi więc o Afroamerykanów, którzy nie mają dostępu do równego systemu edukacji. Nie otrzymujemy także równych szans na pracę, na zakup wielu dóbr. Wszystkie te płaszczyzny dyskryminacji urągają człowieczeństwu, a to niszczy naszą lokalną społeczność.

Jesteś człowiekiem przedsiębiorczym, który nie boi się nowych wyzwań. „Marsz Na Rzecz Sprawiedliwości i Jedności” to najtrudniejsze z nich?
Każdego dnia budzę się próbując znaleźć sposób na poprawę życia mojej rodziny, innych rodzin i społeczności. Poświęciłem swe życie stając w szranki ze stereotypowym myśleniem ze strony rządzących. Dzięki temu także zdołałem utworzyć centra handlowe w dzielnicy Campton, podczas, gdy oni nie zrobili nic w tym kierunku. Podobnie w południowej części Los Angeles i północno-zachodniej Pasadenie. Bez udziału innych ludzi nie byłoby to jednak możliwe. W taki też sposób sprowadziłem niemal milion osób na festiwal Taste of Soul (największy festiwal uliczny w Los Angeles – przyp. red.) i czynię tak od 10 lat, choć wielu mówiło, że to się nigdy nie uda. Mam niezłomną wiarę w społeczeństwo i ludzi, których wiara pobudza mnie do działania każdego kolejnego dnia.

Co będzie największym sukcesem marszu? Rozbudzenie świadomości społecznej, zmiany w prawie, a może poczucie jedności w świecie, w którym powoli odchodzi ono w zapomnienie? Jaki jest Twój pogląd na tę kwestię?
Myślę, że naszym największym osiągnięciem będzie umiejętność zjednoczenia się i maszerowania wspólnie, prezentując swą siłę. Wówczas zdolni będziemy rzecz, że MY nie zamierzamy biernie czekać na dalszy rozwój wypadków. Kiedy zbierzemy się na ulicy MLK i przemaszerujemy do parku Leimert wyślemy czytelny sygnał, że jesteśmy w stanie zjawić się także na przesłuchaniach policyjnej komisji, wspólnie pójdziemy do urn i sprzeciwmy się każdemu, kto stanie przeciwko nam. Nawoływać będziemy do społecznych protestów i bojkotów. Będzie to pokaz siły i jedności, wszędzie tam, gdzie zachodzi potrzeba działania.

Czego możemy Ci życzyć przed 21 lutego? Czy jest coś, czego pragnąłbyś najmocniej?
Proszę, byście modlili się za nas o jak największą frekwencję podczas marszu, w którym udział wezmą przywódcy społeczni, młodzi i starzy, Chrześcijanie, Muzułmanie, Ateiści, a także Agnostycy, Kappa, Omega, Delta, jak również niezrzeszeni. Łączy nas bowiem jeden wspólny mianownik. Jesteśmy czarni, dumni, przejmujemy się tym wszystkim i nie pozwolimy, aby pomijano nas i traktowano w nieludzki sposób.

Dziękuję za poświęcony czas.

Rozmawiał: Kamil Mroziński

author

Kamil Mroziński

 22.02.2015   fot. mat. prasowe

Posłuchaj nowego singla grupy Plug & Play "Dancing Like Madonna"

Kasia Wilk elektro-akustycznie po raz pierwszy we Wrocławiu!

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE
Trwa ładowanie zdjęć