Świetnych muzyków, nagrywających kiczowate płyty w trosce o medialno-komercyjny sukces powinno się zamykać w więzieniach, za gwałt na sztuce. O tym miedzy innymi traktuje powieść "Stażyści" Aleksandry Ewy Furtak, która ukazała się pod koniec grudnia. Nie jest to typowa książka muzyczna, a muzycy nie stanowią w niej głównych bohaterów, jednak cała fabuła wypełniona jest ważnymi muzycznymi cytatami. Jednym z głównych jej wątków jest też próba odpowiedzi na pytanie co jest lepsze: wśród fleszy mediów tworzyć kicz i być nazywanym artystą, czy tworzyć sztukę, o której nikt nie wie i być medialnie nikim. Muzyka pojawia się w "Stażystach" jako stały element codzienności, w formie zaklęć odmieniających rzeczywistość, jak "Coldplay w kiblu", ratujący przed atakiem paniki, czy pijackie złorzeczenie światu przy dźwiękach "Nothing Compares 2 U".
"Stażyści" to powieść pretendująca do reprezentowania głosu młodego pokolenia. Wzruszająca, a przy tym zabawna. Przedstawiająca realistyczny obraz aktualnej dekady, w której w warunkach wszechobecnych kryzysów (ekonomicznego, migracyjnego, artystycznego, wartości, rodziny) młodzi ludzie usiłują rozpocząć swoje piękne, spektakularne, dorosłe życie. Umiejscowienie fabuły w zimowej scenerii Brukseli nadaje zdarzeniom i bohaterom pewnego szczególnego, symbolicznego wymiaru, odnoszącego się do ogólnej kondycji współczesnej Europy. Autorka przedstawia typowych młodych Europejczyków, z którymi mogą się utożsamić nie tylko polscy czytelnicy: studentów z międzynarodowych wymian, imigrantów z "biednego południa", artystów przemierzających mityczny "szlak do Paryża". Bruksela jest tu symbolem zarówno wielkiego świata, jak i taniego substytutu – czyli czegoś, co jest esencją bycia stażystą.
Wydawca opisuje "Stażystów" jako powieść romantyczno-antysystemową, w warstwie romantycznej – o ponadnarodowej przyjaźni, walce o własne marzenia, poszukiwaniu prawdy o sobie i pragnieniu naprawiania świata, a w warstwie antysystemowej – o kryzysie Unii Europejskiej, bezrobociu, nielegalnych imigrantach, uchodźcach, komercjalizacji sztuki i hipokryzji organizacji humanitarnych. Zdecydowanie jest to jedyna tego typu książka wśród aktualnych nowości wydawniczych. Prawdopodobnie jest to też pierwsza polska powieść o Brukseli.