"Bardzo chciałem określić Sweet Noise od nowa..."

Ten tekst przeczytasz w ok. 11 minut

Rozmowa z Glacą z zespołu Sweet Noise

3 sierpnia ukazuje się Wasz nowy album, zatytułowany „The Triptic”. Czym będzie się on różnił od Waszych poprzednich krążków?

Glaca: Będzie się różnił praktycznie wszystkim, odczuwaniem muzyki, bitem, brzmieniem. Jest to płyta, która z założenia ma oddziaływać na ludzi całego świata, wznosić się ponad religię, kolor skóry, przynależność państwową. Chciałem, by powstała ponad wszelkimi podziałami, które stają się często przyczyną wielu konfliktów oraz wojen. Zależy mi na tym, aby trafiać do ludzi i z taką myślą tworzony był ten projekt. Album po części wyprodukowany został przez ludzi mieszkających w RPA, co z całą pewnością odcisnęło na nim dość mocne piętno. Prawdopodobnie całość wyglądałaby zupełnie inaczej, gdybym nie odbył tej ponad miesięcznej podróży, nie przebywał w studiach nagraniowych z wieloma muzykami i instrumentalistami wywodzącymi się z tego kraju. Przywiozłem stamtąd setki śladów, które wkomponowaliśmy do już wcześniej przygotowanego w Polsce „Tryptyku”. Takie są moim zdaniem główne różnice, pomiędzy tym, a naszymi wcześniejszymi albumami. Jeszcze nigdy płyta Sweet Noise nie powstawała na dwóch kontynentach, nigdy przedtem nie starałem się przerzucić ciężaru tego co robię tutaj na całkowicie inny grunt. Jestem więc wdzięczny losowi, że to się udało i że spotkało mnie coś tak interesującego. Z Afryką łączy mnie zresztą wiele wspomnień. Przez lata mieszkałem w Sudanie, mój ojciec pochodzi z tego kraju - było to zatem jak spełniony sen, a jednocześnie nowy początek dla zespołu i dla mnie samego.

REKLAMA
30 Seconds To Mars News



Album promuje singiel „Sympathy For The Devil Part 666”– cover grupy The Rolling Stones. Skąd pomysł, by właśnie sięgnąć po ten utwór? Czy jesteście z nim jakoś emocjonalnie związani?

Jestem emocjonalnie związany głównie z tekstem i może mniej z utworem, ale uważam, że jest to jeden z tych genialnych tekstów w muzyce rockowej – klasyk, który w piękny sposób opowiada historię ludzkości od czasów Chrystusa, jego cierpienia, zdrady, poszukiwania sensu, przez wyrok Piłata, aż do zamachu na Roberta Kennedy’ego, do wojen. Mick Jagger umiejętnie, z wysokiego pułapu, spojrzał na ludzi i ich historie. Tak przedstawia się pierwsza kwestia. Drugą jest natomiast to, że utwór ten śpiewany jest przez kogoś, kogo określamy mianem „diabła”. Osobę utożsamianą ze złem. Odnajdujemy tu jednak słowa o „dobrym smaku”, „wyrachowaniu”, o pewnej „elegancji” i w moich oczach, zło przyjmuje obecnie właśnie taką postać. Kryje się za garniturami polityków, którzy handlują naszym życiem, naszymi krajami, zamieniają konflikty o dominację i potęgę w zbrojne starcia, walczą o ropę, o wpływy, a wszystkim tym ludziom tak naprawdę, wygląda zza kołnierza zło. Zło, które czai się pod sutannami kleryków. Mamy zresztą takiego jednego, naczelnego satanistę, człowieka który zniewala miliony dusz, który wyzyskuje starszą część społeczeństwa. I takie jest według mnie zło. Takie jest „Sympathy For The Devil Part 666”.

Honorowy patronat nad „The Triptic” objęła Ambasada Republiki Południowej Afryki, a sama płyta została nagrana w RPA…Wytłumacz jakie specyficzne związki ma zespół z tym obszarem świata? Dlaczego właśnie RPA?

Stamtąd otrzymałem zaproszenie, dzięki czemu mogłem przyjechać do tego kraju i współpracować z Warrickiem Sony, białym muzykiem który w czasach apartheidu walczył z rządem. Był także świadkiem opuszczenia więzienia przez Nelsona Mandelę, co zarejestrował na kasecie video i w formacie audio. Ma również potężną kolekcję podobnych nagrań. Posiada m.in. nagrania obrazujące dochodzenie do władzy demokratycznej, ukazujące jak to następowało. Postanowił więc, że udostępni mi swoją wielką „bibliotekę”, skontaktuje z naczelnymi przedstawicielami muzyki z tamtego rejonu i pomoże stworzyć „Tryptyk” taki, jaki zawsze chciałem by był. Nasączony maksymalnymi emocjami i tak wygląda obecnie nasz główny związek z RPA.

Opowiedz, ile trwały i jak przebiegały prace nad płytą?

Trwało to ponad 3,5 roku. Sam wyjazd do Afryki obejmował 2 podróże po miesiąc każda. Miksowanie płyty zajęło ok. 3 miesięcy. Jeśli chodzi natomiast o proces powstawania albumu, kreowania brzmienia, pisania utworów, wybierania tych właściwych, zajęło to masę czasu. Bardzo chciałem określić Sweet Noise od nowa, znaleźć zupełnie nową formułę dla mocnej muzyki, która w moim odczuciu jest zbyt standardowa i przez to nudna. Od czasów Slayera, Metalliki, Toola, Rage Against the Machine niewiele się wydarzyło, brakuje takich mega spektakularnych rzeczy. Dlatego też szukam nowych wyjść. Mieszam ten styl z różnymi innymi gatunkami i w ten sposób rodzi się pewna nowa jakość. A jak zostanie to odebrane? Ludzie będą mieli możliwość oceny. Mogą kupić płytę i stwierdzić, czy im to pasuje czy nie. Ta kwestia nie zależy już ode mnie.

Wszystkie kompozycje na albumie wykonujecie po angielsku. Czy zatem zamierzacie zawojować światowe rynki muzyczne?

Czy zawojować? Kto wie co tak naprawdę to słowo oznacza? My chcemy dotrzeć jak najdalej i wydać płytę w wielu rejonach świata. W tej chwili wszystko w rękach wydawców. Naszym celem, tak jak mówiłem wcześniej, jest dotarcie do ludzi na całym świecie, a język angielski świetnie się do tego nadaje. W przypadku tego materiału to wcale nie przeszkadza, ponieważ zarówno przekaz jak i energię zamieszczoną na krążku można wyczuć bez trudu.

Album posiada dość zagadkową okładkę. Czy możesz zdradzić skąd wziął się pomysł na nią oraz co ona dokładnie przedstawia?

Pomysł narodził się tak naprawdę parę lat temu, przy okazji realizowania teledysku do utworu „Nie było” z udziałem Edyty Górniak. Powstała wtedy rzeźba, zrobiona pierwotną metodą kucia w zimnej stali. Nazywa się Revolta i istnieje naprawdę – jestem w jej posiadaniu. Rzeźba ta miała służyć jako inspiracja do pewnych działań. Na początku nie sądziłem, że to się uda, że przedmiot może zacząć tak wiele rzeczy. Okazało się jednak, że na jej bazie powstała piosenka, a potem płyta zatytułowana „Revolta”. Obecnie, na miedzianych blaszkach, wypalono specjalnym kwasem trzy revolty, czyli tryptyk. Ten wzór przeniesiono również na mój kark, w formie tatuażu co widoczne jest na teledysku do „Sympathy For The Devil Part 666”. Rzeźba jest więc symbolem tego, że nie odcinam się od dotychczasowej twórczości.

Album ukaże się w dwóch wersjach: jako pojedynczy krążek audio oraz krążek audio wzbogacony o DVD zawierające sesję nagraniową i teledysk. To nietypowy pomysł, bo na ogół wydawnictwa wzbogacone o materiał DVD wychodzą po kilku miesiącach od premiery płyty jako tzw. Limited Edition, a Wy od razu wypuszczacie na rynek dwie wersje. Dlaczego?

To dlatego, że różnica cenowa pomiędzy tymi wydawnictwami jest tak naprawdę niewielka. Płyta DVD, która kosztuje troszkę więcej, zawiera historię powstawania „The Triptic”. Można odnaleźć na niej rozmowy z producentami, muzykami, unikalny występ z jednego z czarnych gett w Cape Town, gdzie w nocy zagraliśmy „Give It All Away” – utwór z naszej najnowszej płyty. Jest tu także prezentacja zdjęć w wykonaniu Mirrormana, undergroundowego twórcy który robi je techniką analogową. Dołączyłem tu próbki mojego awangardowego projektu o nazwie Noise Inc. Na krążku zamieszczono również teledysk do „Sympathy For The Devil Part 666”, a więc jest to istotne uzupełnienie dla płyty audio. Po jej przesłuchaniu bowiem, można włączyć DVD dzięki czemu wiele rzeczy staje się jasnych. To ludzie wybiorą jednak, którą wersję wolą bardziej. Warto mimo wszystko wspomnieć, że obydwa albumy różnią się okładkami. Na pozór są to te same blaszki, ale w rzeczywistości każda z nich jest inna. Spośród 8 wzorów wybraliśmy dwa i to one znalazły się na dwóch wersjach tego wydawnictwa.

W swoich utworach staracie się poruszać poważne tematy – często kontrowersyjne lub niewygodne. Ale też mimo sporego dorobku artystycznego nie osiągnęliście jakiegoś mega sukcesu w naszym kraju. Jak myślisz, czy tylko piosenki lekkie, łatwe i przyjemne – często głupie i bezsensowne są w cenie w Polsce?

Moim zdaniem doszło tu do ekstremalnie złej sytuacji w całym tym biznesie muzycznym, który zanim zdążył się ukształtować, poddał się najmniej wymagającej części fanów muzyki. Skomercjalizował się w stopniu niedopuszczalnym, a niemal wszystkie gatunki muzyczne upodabniają się coraz częściej do takiego „wyziewu” na pograniczu Sopotu i Opola. Większość utworów zawiera w sobie pewną festiwalową nutę. Show biznes poddał się więc wielkim koncernom, rozgłośniom radiowym które coraz częściej dyktują warunki. Młode dziewczyny biegające po scenie, wykonują piosenki które przypominają starsze utwory zaśpiewane przez Beatę Kozidrak z Bajmu. Cóż, jest to obecnie w cenie, jest to mega popularne...My mimo wszystko jednak i tak odnieśliśmy całkiem spory sukces. Udaje nam się docierać, poprzez duże media, do wielu ludzi w kraju i choćby z racji tego, że jest to dość radykalny przekaz, nie mogę narzekać. Chciałbym jednak dążyć do zmiany tej sytuacji, by znalazło się nieco więcej miejsca dla innych odmian muzyki, a nie tylko dla komercyjnych nagrań. Nie możemy żyć w świecie, w którym rządzą nadal tacy artyści jak Krzysztof Krawczyk czy Maryla Rodowicz. Oni zrobili wiele pięknych rzeczy, ale teraz przyszedł czas na młodszych wykonawców.

Współpracowaliście już z wieloma artystami. Czy na „The Triptic” również pojawią się goście?

Pojawia się cała grupa ludzi, którzy na ten czas stali się częścią zespołu Sweet Noise. Są to naprawdę znakomici muzycy pochodzący z RPA. Wśród nich mógłbym wymienić Tebę, wykonującego partię reggae w kilku utworach, Zukile, który jest raperem wykonującym „quaito” – hip hop wywodzący się z biednych dzielnic, zespół Lark, dwie piękne wokalistki: E.J. i Titi. W każdym miejscu na płycie jest więc ktoś reprezentujący sobą tamte rejony świata. Wkład tych ludzi jest bardzo znaczący.

Ciągnąc poniekąd poprzedni wątek: Czym kierujecie się przy doborze artystów z którymi chcielibyście współpracować? Czy macie grono wykonawców, z którymi nigdy nie chcielibyście nawiązać żadnej współpracy?

Tak, są pewni ludzie którzy nie interesują nas muzycznie. Jest ich całkiem sporo. Można nawet powiedzieć, że chodzi o większość. Nie szukamy osób wywodzących się wyłącznie z undergroundu, czy podobnych gatunków. Płyta nagrana w RPA charakteryzuje się tym, że nie każda z obecnych na niej osób jest znana. Niektórzy z tych ludzi nadal mieszkają w gettach. Odwiedzałem ich, wspólnie tworzyliśmy muzykę w domach, wykonanych z dykty i blachy. Na płytę wchodzili jednak na tych samych zasadach co inni. Jeżeli jest to więc piękny głos, jeżeli jest to osoba którą warto obdarzyć zaufaniem to nie widzę problemu w tym, by nagrać z nią utwór. Podobnie rzecz ma się w przypadku Anny Marii Jopek, Edyty Górniak czy 18 – letniego artysty z getta w Sao Paulo bądź Cape Town.

Czym jest dla Ciebie muzyka?

Dla mnie muzyka jest wszystkim. Jest życiem, formą komunikowania się z ludźmi – sposobem wykorzystywanym przez wielkich artystów, takich jak Bob Marley, John Lennon, David Bowie i wielu innych. Ta komunikacja jest więc także i moim celem.

Wywiad ten przeprowadzamy w okresie wakacyjnym. Mam nadzieję, że dasz się namówić na chwilę zwierzeń i zdradzisz nam, gdzie w tym roku zamierzasz wypoczywać?

Ciężko powiedzieć czy w ogóle będę wypoczywał. Niedługo wyjadę z moją córką do Swarzędza – małego miasta pod Poznaniem, które jest mi bliskie. Co do dalszych planów...Nie potrafię nic powiedzieć. Wszystko zmienia się w bardzo szybkim tempie. Wiele rzeczy podporządkowanych jest obecnie Sweet Noise, dlatego niczego nie jestem w stanie przewidzieć.

Poza wydaniem płyty, zapewne czeka Was ciężka praca związana z jej promocją. Czy możecie nam zdradzić co zaplanowaliście?

Przede wszystkim mamy do czynienia z dość standardową opcją. Udzielamy wywiadów, kontaktujemy się z ludźmi poprzez media, dajemy znać że płyta już się ukazała i można ją nabyć. Niebawem odbędzie się także premiera naszej nowej strony internetowej. Jej nowego designu. Zainteresowani zyskają wiele ciekawych możliwości zapoznania się z naszym zespołem. Póki co, nie chcę jednak zdradzać o co dokładnie chodzi. Pracujemy nad tym aby było to zaawansowane technologicznie i zapewniało dobrą interakcję z ludźmi, gdyż komunikacja poprzez internet jest dla mnie czymś bardzo istotnym. Następnym planem będą koncerty, ale na razie muszą poczekać, do czasu skompletowania koncertowego składu który mnie w pełni usatysfakcjonuje.

Na koniec pytanie z lekkim przymrużeniem oka. Wyobraź sobie, że dostajesz szansę, aby jedną swoją decyzją zmienić coś w naszym kraju. Jaka byłaby to decyzja?

Wydalenie z kraju ojca dyrektora, na wyspę na którą wysłano niegdyś Napoleona. Dałbym mu jego Maybacha czy czym on tam jeździ, zapas jedzenia na 50 lat i powiedziałbym: „Live and let die Muthafucka!” (śmiech)

Dziękuję serdecznie za rozmowę. Życzę powodzenia i sukcesów.

Rozmowę przeprowadził: Kamil Mroziński (ts)
Pytania: Beata Warsińska (Atka)

author

Kamil Mroziński

 07.08.2007  

Zostań gwiazdą High School Musical

Avril Lavigne nagrywa w stanie upojenia!

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE
Trwa ładowanie zdjęć