Ojciec Franka Kimono przerywa milczenie

Ten tekst przeczytasz w ok. 8 minut
 sonymusic.pl

Wywiad Kamila Jakubczaka z Andrzejem Korzyńskim – twórcą postaci i autorem większości tekstów Franka Kimono

Jest pan nazywany ojcem Franka Kimono. Skąd wzięła się ta postać?

Przypisano mi ojcostwo Franka Kimono, bo ja stworzyłem tę postać. Pisząc teksty, muzykę i wymyślając takiego faceta z kręgów dyskotek – w tych trudnych czasach, kiedy ludziom nie było do śmiechu – powołałem go do życia. Piotr Fronczewski włożył wiele pracy, by dobrze wcielić się w postać Franka. Swoją drogą to absolutny aktorski geniusz. Tak właśnie powstał Franek Kimono. Piotr od samego początku był zainteresowany pomysłem i postacią. Od początku zakładaliśmy, że pobawimy się w pastisz. Bardzo śmieszną rzeczą w tamtych szarych czasach były dyskoteki – jedyne miejsca, w których ludzie mogli się bawić. Mnie też zdarzało się w nich bywać i przyglądałem się temu zjawisku. Ważnym impulsem do wykreowania Franka Kimono był film z Brucem Lee, który w tamtym czasie ukazał się w kinie. Postanowiłem wykorzystać tę sytuację. Gdy zobaczyłem na ulicach osiłków, którzy ćwiczyli się na przechodniach po wyjściu z kina, to narzuciła mi się myśl, że taki „model” to szalenie zabawna sprawa. Umieściłem go w dyskotece – pseudokaratekę, który ma władzę, ale jednocześnie jest człowiekiem bardzo sympatycznym. Lubi dziewczyny, napić się i pobawić, czyli to, co lubią prawdziwi mężczyźni. W ten oto sposób zbudowałem postać Franka. Piotr Fronczewski swoim nadzwyczaj męskim głosem uwiarygodnił tę kreację. Nie wyobrażam sobie nikogo innego, kto użyczyłby Frankowi swojego głosu.

REKLAMA
Tool News

Dlaczego właśnie Piotr Fronczewski został Frankiem?

Znałem już wtedy potencjał Piotra, ponieważ wcześniej pracowaliśmy razem przy „Akademii Pana Kleksa”. Wtedy nastąpiło takie objawienie, bo wcześniej znałem go z piosenek raczej sentymentalnych i kabaretowych. Okazało się jednak, że Piotr jako Franek może być stuprocentowym facetem. Ludzie pokochali go za autentyczność.

Jak wyglądały prace na płytą, promocją?

Początkowo nikt nie interesował się naszym projektem. Gdyby nie firmy Ton Pres i polonijna Arston, to te nagrania nigdy nie ukazałyby się na płycie analogowej. Kilka utworów zaprezentowano w radio, ale później prezenterzy nabrali wody w usta i nie chcieli dalej rozmawiać o Franku. W ten oto sposób wszystkie kolejne piosenki odeszły w zapomnienie i popularność Franka zaczęła się kończyć.

Z jakich powodów prezenterzy radiowi nie chcieli puszczać piosenek Franka?

Nie mam pojęcia, ale być może rozdrażniło ich trochę to, że Franek był zbyt cyniczny. Tak się sprawa zakończyła. Dopiero pod koniec lat 80., kiedy przyszły czasy transformacji i pojawiły się nowe możliwości zakpienia, zmrużenia oka i spojrzenia inaczej na rzeczywistość, ponownie zaczęliśmy działać. Napisałem wtedy nowe piosenki dla Franka Kimono. Być może uda się kiedyś wydać te nagrania jako zupełnie nową płytę.

Piotr Fronczewski wziął niedawno udział w nagraniu piosenki z młodymi raperami Sokołem i Pono. Co pan o tym sądzi?

Rzeczywiście, Piotr zdecydował się użyczyć głosu w ich piosence. Myślę, że propozycja współpracy przy ich kawałku, to ukłon i dowód zainteresowania postacią Franka Kimono. Tym razem Piotr zdecydował się również wystąpić w teledysku. Przed laty nie chciał tego robić i zupełnie go rozumiem. Z tego powodu nie ma żadnych nagrań z jego udziałem.

Dlaczego nie chciał wziąć udziału w nagraniu teledysku?

W tamtych czasach aktorzy w ogóle unikali pokazywania w telewizji, a tym bardziej w teledyskach. Piotr również nie chciał dać twarzy. W latach 80. aktorzy bojkotowali telewizję, a wiadomo, że teledyski pokazywane są zasadniczo w telewizji. Zrobiono jedynie teledysk rysunkowy. Była to jedyna przygoda Franka Kimono ze szklanym ekranem. W tej chwili muzykę odbiera się raczej oczami, bo jeśli nie ma na co popatrzeć, to ludzie nie słuchają. Jest wiele osób, które zajmują się komponowaniem , każdy ma dostęp do sprzętu. Takie mamy czasy. Najważniejsze jest jednak mieć pomysł na muzykę, słowa i teledysk.

Jakie miało być przesłanie tekstów Franka? Czy miały kogoś ośmieszyć?

Piosenki nie miały na celu ośmieszania czy robienia przykrości. Ich zadaniem było odprężanie, dlatego też poszliśmy w pastisz. Ludzie jednak inaczej to odebrali – jako zabawę na serio. Myśleli, że jest taka postać.

To znaczy, że Piotr Fronczewski był odbierany jako Franek Kimono?

Piotr nie mógł się nigdzie ruszyć. Ludzie go zaczepiali, mówili „per Franiu”, nie dawali się napić czy zjeść. Fani go uwielbiali. Pamiętam, że gdy szedłem do jego mieszkania, to już na pierwszym piętrze czatowały dziewczyny i czekały aż Piotrek wyjdzie. Prosiły o autografy i starały się mu przypodobać. Kiedyś zapytałem go, co o tym wszystkim myśli jego żona? Odpowiedział: „Machnęła na to ręką, bo to codzienność”.

Jak można scharakteryzować Franka Kimono?

Myślę, że jest to sympatyczny człowiek z wybujałą wyobraźnią, który chciałby być kimś innym, np. Brucem Lee. Chciałby powalać innych na łopatki, a tym samym zaskarbiać sobie sympatię dziewcząt. Franek chciałby, żeby życie było piękne, różowe i bez problemów. Niestety, tak nie jest. Zderza się z tym w niektórych piosenkach. W piosence „Dysko story” wskazuje, że wszystko ma swoje drugie dno. Widzi w tym dyskotekowym otoczeniu gangsterskie porachunki, dziewczyny, które idą na dno, zażywające narkotyki, pijące. Dostrzega, że życie nie jest jednorodne. Jeśli ktoś spojrzy na to w sposób bardziej chłodny, to wyciągnie wnioski, ale naszym celem nie było moralizatorstwo.

Płyta Franka Kimono przeżywa prawdziwy renesans. Jak to możliwe, że po 25 latach od jej wydania jest ona nadal bardzo popularna?

Mnie zastanawia zupełnie coś innego – język, który przez wiele lat się nie zestarzał. Zwłaszcza, że dzisiejsza młodzież ma teraz własny slang. W obiegu jest wiele słów, których dawniej nie było, a mimo to przejęli powiedzonka z tamtych lat. Widać, że ich śmieszą. Zadziwiające jest, że dzisiejsza młodzież zaakceptowała Franka na zasadzie tego co słyszą, bo nikt ich nie zmuszał do słuchania jego piosenek.

Co ich przyciąga?

Ich pierwszy kontakt z Frankiem często jest przypadkowy. Usłyszą gdzieś u znajomych i od tej pory szaleją na jego punkcie. Dla nich liczy się tylko Franek. Dla mnie jest to nieprawdopodobne i nie spodziewałem się, że coś takiego nastąpi. Moim zdaniem wynika to z uczciwości i wiarygodności tych piosenek, nie ma w nich oszustwa. Często piosenki zawierają jakąś ideologię, która wypala się szybko. Nie są uniwersalne, a prymitywne i głupie. Nie mówię przez to, że teksty Franka są mądre, wręcz przeciwnie, ale w nich jest zawarta prawda o świecie i ludziach. W piosenkach prezentujemy podpatrzone postacie. To jak z filmami z lat 30., które nadal mogą nas śmieszyć. Rzeczy, które powstają w uczciwy sposób, zostają.

Czy fani mogą spodziewać się, że Franek zaśpiewa coś nowego? Może znowu głosu użyczy Piotr Fronczewski?

Sądzę, że Piotr ma już dość, ale jeśli będzie chciał coś zrobić, to chętnie o tym pomyślę. Być może będzie chciał teraz pracować z młodymi, dwudziestokilkuletnimi ludźmi. Sprawa jest otwarta. Można projekt realizować, jeśli jakaś firma wyrazi zainteresowanie kontynuacją. Mam masę piosenek, wielkie archiwum. Życzyłbym sobie, by wytwórnia wypuściła kolejną płytę z nieznanymi piosenkami Franka Kimono. Cieszę się, że w tej chwili znów popularne są brzemienia lat 80. – kroczący bas, podobne aranżacje i instrumenty.

Proszę powiedzieć, jaki był stosunek Franka do kobiet? Chciał im imponować?

Franek traktował kobiety z szaloną atencją. Piosenka „Królowa disco” zawiera całą wykładnie jego stosunku do kobiet. Był bardzo urokliwy. Czasami czytam komentarze dziewcząt na youtube.com. ich wypowiedzi są wprost niesamowite. Piszą, że ten męski głos działa na ich zmysły. Choć Franek traktował kobiety trochę instrumentalnie, siłowo, to było to jedynie pozorne. Chciał im imponować i być postrzegany jako twardziel. Ale w intymnych zbliżeniach był naprawdę opiekuńczy.

Skąd brała się jego pewność siebie? Czy rzeczywiście chciał żyć w tym pozornym świecie, który kreował.

To jest tak, że każdy człowiek chciałby żyć w idealnym dla siebie świecie. Mamy takie ukryte marzenia. Teraz kolorowe tygodniki dostarczają do tego pokarmu, zachęcają do przeniesienia się na piękną plażę, pełną cudownych opalonych dziewcząt. Człowiek chce realizować swoje marzenia i po to pracuje.

Jeśli już jesteśmy przy pracy, to czy zajęcie Franka można nazwać pracą?

Jego zajęciem było stanie na bramce, więc była to forma pracy. Dla nas to żadna praca, ale wystarczy zapytać jakiegoś ochroniarza… Jak się pójdzie do lepszej dyskoteki, to widzimy czerwony dywan, postacie o wzroście powyżej dwóch metrów. Ubrani są zwykle w drogie garnitury, krawaty, koszule, a na nosie ciemne okulary. Ja od razu porównuję ich do Franka Kimono. Może też z tego bierze się aktualność jego piosenek.

Jak teraz może wyglądać życie Franka Kimono?

Licząc, że minęło ponad 25 lat, to pewnie ma dom, rodzinę i kapcie. Czas spędza przed telewizorem i ogląda programy rozrywkowe. Tak mi się wydaje, ale nie przesądzajmy sprawy. Być może warto spojrzeć na teledysk Sokoła i Pono, by zobaczyć jak teraz wygląda Franek. Tutaj Piotr Fronczewski stanął za barem i rządzi w lokalu.

rozmawiał Kamil Jakubczak

Franek Kimono

author

Sebastian Płatek

Redaktor naczelny
 redakcja@netfan.pl

 11.08.2008   sonymusic.pl  

BLINDEAD ''Autoscopia: Murder In Phazes''

Timbaland wystąpi na Coke Live Music Festival!

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE
Trwa ładowanie zdjęć