'Nie jesteśmy zamknięci w klatce czasu...''

Ten tekst przeczytasz w ok. 12 minut

Rozmowa z muzykami grupy Papa D. Pawłem Stasiakiem, Waldemarem Kuleczką oraz Jackiem Szewczykiem

29 sierpnia ukazał się Wasz nowy album zatytułowany „Bezimienni”. Dlaczego właśnie taki tytuł płyty?

Waldemar Kuleczka: Odpowiedź jest bardzo prosta. Na naszej płycie znalazł się utwór „Bezimienni”, który posiada bardzo piękny tekst Jacka Cygana. Takie mamy czasy, że wszystko zmierza ku bezimienności, nijakości itd. Wiesz, my żyliśmy w czasach, kiedy to nawet w muzyce popowej, teksty piosenek miały swoje przesłanie. Dlatego też zwracamy uwagę na teksty, by były o czymś.

Jacek Szewczyk: Właśnie, tak na ogół jest, że tytuł jednej z piosenek staje się tytułem płyty. My, z utworem Jacka Cygana w jakiś sposób się utożsamiamy.

REKLAMA
Judas Priest News

Mam okazję z Wami rozmawiać, tuż po spotkaniu w katowickim Empiku. Moją szczególną uwagę zwrócił fakt, że zdecydowaną większość stanowiło nowe pokolenie Waszych fanów. Chociażby przez ten fakt, można śmiało powiedzieć, że nie jesteście wiecznie młodzi. W czym tkwi ten fenomem?

Jacek Szewczyk: Mówi się o nas, że jesteśmy ikoną – jednak ja z tym stwierdzeniem nie zgodziłbym się w 100 procentach. Prawda, w pewnym stopniu, jesteśmy ikoną, ale nie zatrzymujemy się na tym co było – staramy się stale podążać za obowiązującymi trendami – iść do przodu. Zwróć uwagę na brzmienie – to już nie jest to samo co było w latach 80-tych. Nasze piosenki także poddały się ewolucji – jednak nadal staramy się grać przyjemnie dla ucha – przede wszystkim dlatego, że jest to muzyka pop.

Od naszej ostatniej rozmowy, która odbyła się w trakcie promocji Waszego poprzedniego albumu „1 000 000 fanek nie mogło się mylić” – kilka rzeczy uległo zmianie. Przede wszystkim zmieniliście wydawcę z dużego koncernu jakim jest Warner Music Polska na nową wytwórnię na polskim rynku muzycznym – jaką jest Lemon Records. Co było powodem tej zmiany?

Waldemar Kuleczka: Zmiana wydawcy, była ściśle związana z nowymi możliwościami jakie zaproponował nam nasz nowy wydawca, dzięki czemu, mogliśmy się pojawić chociażby w Hitach na czasie.

Jacek Szewczyk: Widzisz, to wygląda bardzo podobnie jak rozmowy w interesach, że ludzie siadają do rozmów, przedstawiają co mają sobie do zaoferowania i podobnie było w tym przypadku. Obie strony podążają tą samą drogą, jesteśmy z tej współpracy bardzo zadowoleni.

Powróćmy jednak do tematu nowego krążka. Gdybyście mogli porównać, przebieg prac nad płytą „1000 000 fanek nie mogło się mylić” , a „Bezimiennymi” – jak one przebiegały?

Waldemar Kuleczka: Jeżeli chodzi o album „1 000 000 fanek nie mogło się mylić”, to my odpowiadaliśmy za produkcję tego materiału – natomiast, produkcja „Bezimiennych” zajął się Filip Siejka – więc chociażby już tej dziedzinie była różnica, jeżeli chodzi o porównania. Filip, jest producentem młodym na rynku – który jednak ma na swoim koncie wiele udanych produkcji, dlatego też, postanowiliśmy mu zaufać i myślę, że efekt tej współpracy jest zadawalający.

Powiedziałbym, że nawet bardzo zadawalający co chyba widać po popularności jaką cieszy się ten album. Skoro już mówimy o efektach – czy jesteście zadowoleni z dotychczasowego wyniku sprzedaży „Bezimiennych”?

Waldemar Kuleczka: Temat sprzedaży płyt, jest tematem bardzo rozległym, o którym moglibyśmy długo dyskutować. Widzimy, że rynek muzyczny ogólnie zmaga się z tendencją spadkową, jeżeli chodzi o sprzedaż wydawnictw, a powodów takiego stanu rzeczy jest sporo. Co do naszej płyty, to myślę że o wyniku sprzedaży – będziemy mogli powiedzieć za kilka miesięcy – gdyż album jest stosunkowo krótko na rynku.

Pytałem Was o zmiany jakie zaszły, ale specjalnie postanowiłem wyodrębnić temat „liftingu” nazwy zespołu. Dlaczego skróciliście rozpoznawalną nazwę Papa Dance na Papa D? Na ten temat, krążyły przeróżne historie – że był to efekt nieporozumień z byłymi członkami formacji, czy chwyt marketingowy. A jak było naprawdę?

Jacek Szewczyk: Wiadomo, że taki temat budzi wiele domysłów, to świetna pożywka dla mediów, które mają o czym pisać, czy doszukiwać się sensacji. To jest tak, jakbym Cię zapytał o to, dlaczego przestawiłeś meble w swoim mieszkaniu. Zresztą, skrócenie nazwy nie jest naszym patentem. Na świecie wielu wykonawców skracało nazwy, także nie jesteśmy pierwsi.

Waldemar Kuleczka: Zmiana ta była poniekąd ukłonem w kierunku naszych młodych fanów – wnosi coś nowego, a swoją drogą, jest tematem poruszanym w mediach, zwracającym uwagę na naszą działalność.

Jacek Szewczyk: Wiesz, my nie jesteśmy zamknięci w klatce czasu – w latach 80-tych. Inaczej się ubieramy, tworzymy świeżą muzykę. Myślę, że zmiany są potrzebne. Staramy się nie odcinać przysłowiowych kuponów – powiem tak nieskromnie, że chyba dzięki temu nie starzejemy się tak szybko. (śmiech przyp.red)

Album „Bezimmienni” – promowało już kilka utworów, które wytypowaliście na single: m.in. ”Będziemy tańczyć” czy „Bezimienni” . Czy możecie zdradzić, który utwór będzie następny?

Waldemar Kuleczka: Kilka dni temu, do rozgłośni radiowych trafił nasz nowy singiel „Beautiful Life”. Mamy nadzieję, że na playlistach zagości przynajmniej do okresu świątecznego.

Moje następne pytanie, właśnie się tyczy tego utworu. Wielu polskich wykonawców, w przeszłości próbowało nagrywać po angielsku – jak wiemy ze zmiennym szczęściem. Chyba w Polsce przyjęła się taka zasada, że Polacy wolą utwory polskich wykonawców w ojczystym języku. Czy piosenka singiel po angielsku – nie wydaję Wam się trochę ryzykowny?

Waldemar Kuleczka: Jesteśmy w Unii Europejskiej, a to otwiera nowe możliwości dotarcia chociażby poza granice Polski z naszą muzyką.

Jacek Szewczyk: Starajmy się do tego nie podchodzić aż tak bardzo poważnie – że może lepiej nagrać coś po polsku, po angielsku czy w innym języku. Bawmy się trochę tą muzyką. Akurat przy tym kawałku, doszliśmy do wniosku, że lepiej będzie brzmiał po angielsku i tak postanowiliśmy go nagrać. Akurat, ta kompozycja przypomina mi jednego wykonawcę z lat 80-tych którego bardzo cenię – a ten angielski tekst jeszcze bardziej mi go przypomina. Poza tym, słuchając naszej płyty, nie wydaje mi się, żeby on w jakiś sposób się wyróżniał. Wręcz przeciwnie, w jakiś sposób dopełnia czy spina ten album w jedną całość.

Wielkimi krokami zbliża się okres świąteczny – w czasie którego, wielu wykonawców przygotowuje niespodzianki dla swoich fanów? Czy planujecie jakiś prezent świąteczny dla swoich wielbicieli?

Paweł Stasiak: Przygotowaliśmy niespodziankę, właśnie z myślą o okresie świątecznym, w którym to ludzie szukają prezentów dla swoich bliskich, dla nas artystów, to dobry moment by bardziej wyjść do ludzi ze swoją twórczością. Już 21 listopada ukaże się reedycja naszego albumu „Bezimienni”, wzbogacona o dodatkowy dysk, na którym znajdą się remiksy naszych utworów. Zmianie ulegnie także książeczka płyty.

Pozostańmy na chwilę, przy temacie niespodzianek. Kilka miesięcy temu w sklepach pojawiły się wydane po raz pierwszy na CD Wasze dwa pierwsze albumy. Jednak, w tym przypadku, wiele osób skarżyło się na słabą jakość dźwięku – przypominającą raczej zgranie materiału z płyty winylowej niż oryginalnych taśm. Chciałbym Was prosić o krótkie ustosunkowanie się do tego tematu.

Paweł Stasiak: O płytach, które wychodziły w ramach Złotej kolekcji, wydanej przez EMI Music Polska, wszystko wiedzieliśmy. W tym przypadku, wyglądało to trochę inaczej, gdyż o planach wydania tych płyt, dowiadywaliśmy się różnymi kanałami. Wyglądało to tak, że pewne sprawy w ogóle nie były z nami ustalane. Do końca nie było wiadomo, kiedy te albumy trafią na rynek. Była to o tyle nie komfortowa sytuacja, że w tym samym czasie mogliśmy na przykład wydać naszą nową płytę – a to akurat nie byłoby zbyt korzystne, by w jednym czasie ukazał się nowy materiał z reedycjami. Prawda jest taka, że nikt nas nie pytał o wersje utworów które się na tych wydawnictwach znalazły. Sam przesłuchując te albumy zwróciłem uwagę na nienajlepszą jakość, jakby pochodziła z winyla. Szkoda, gdyż można było ten materiał zrobić chociażby tak, jak w przypadku wspomnianej Złotej kolekcji, szczególnie, że ten materiał leży w Polskim Radiu, na taśmach w wersji stereofonicznej, także można było z nich skorzystać. Szczególnie jest to dziwne, że skoro wydawca miał prawo do wydania tych płyt, można było wykorzystać lepszą wersję, ale widocznie, wydawcy nie zależało na tym.

No właśnie to dość przykra sprawa, szczególne, że te dwa albumy to prawdziwe rarytasy dla fanów. Ale może zostawmy nieprzyjemne sprawy i porozmawiajmy o czymś zdecydowanie przyjemniejszym. Jeszcze dziś, zagracie koncert charytatywny w katowickim kinie Helios, zorganizowany przez fundację „Z miłości serc”. Kilka lat temu, już graliście w ramach akcji organizowanej właśnie przez tę fundację. Czy często występujecie charytatywnie?

Paweł Stasiak: Niestety niezbyt często udaje nam się grać charytatywnie, chociażby ze względu na napięty kalendarz. Co prawda, otrzymujemy sporo propozycji, ale niestety mało który organizator, rzetelnie podchodzi do przygotowania oferty skierowanej do wykonawcy. My musimy wiedzieć, że jest to koncert, który ma konkretny cel, że za przedsięwzięciem stoją konkretne osoby, które z tej akcji będą miały profity. A często wygląda to tak, że ktoś chce zorganizować koncert, za bardzo nie ma pomysłu jak się do tego zabrać, więc decyduje się na koncert charytatywny, bo wówczas nie będzie musiał ponosić kosztów związanych z honorariami dla artystów.

Pawle, zdecydowałeś się na udział w Tańcu z Gwiazdami. Niestety, Twoja przygoda z programem trwała bardzo krótko. Chciałbym Cię zapytać, czy Twój udział w tym telewizyjnym show był spowodowany chęcią nauki tańca, czy sposobem na promocję nowej płyty i przypomnieniem się publiczności?

Paweł Stasiak: Powodów było tak naprawdę kilka. Trzeba o tym pamiętać, że wykonawcy popowi w naszym kraju, poza kilkoma letnimi festiwalami czy Sylwestrem, tak naprawdę mają bardzo mało okazji do tego by pojawiać się w telewizji. Tak naprawdę, nie ma programów w których można się często przypominać publiczności. Z emisją teledysków też bywa różnie, np. stacja MTV, prawie w ogóle nie emituje muzyki, lecz reality show różnego rodzaju. Więc, jeżeli nadarza się okazja pokazania się szerszej publiczności, trudno z takiej okazji zrezygnować. Szczególnie, że w przypadku „Tańca z gwiazdami” – jego forma, jest nie tak bardzo oddalona od tego co na co dzień wykonuję.

Jacek Szewczyk: Ja jeszcze dodam coś od siebie. Ponieważ znamy się z Pawłem już spory kawałek czasu, mogę powiedzieć, że Paweł bardzo lubi brać udział w różnego rodzaju zawodach, gdzie w grę wchodzi rywalizacja. Myślę, że w tym przypadku było podobnie

Paweł Stasiak: Lubię nowe sytuacje, lubię się w nich sprawdzać.

Jesteście na rynku muzycznym już dosyć długo. Pozwolicie, że zadam Wam pytanie na gorący ostatnio temat, promocji w mediach polskich wykonawców – pewnie słyszeliście o sprawie Kasi Klich i Yaro. W kuluarach mówi się o tym od dawna, że rozgłośnie radiowe, promują wyłącznie to na czym można zarobić, rzadziej skupiają się na wykonawcy. Jakie jest Wasze zdanie na ten temat?

Paweł Stasiak: Jeżeli słuchasz stacji radiowych, to być może zauważyłeś, że Radio Eska wyłącznie gra nasze piosenki. Wydaje mi się, że wcale nie jesteśmy poza targetem pozostałych stacji radiowych i nasze utwory wcale nie są przeznaczone wyłącznie do nastoletniego odbiorcy. Wręcz przeciwnie, uważam, że kompozycje, które znalazły się na naszej ostatniej płycie – są skierowane do starszej publiczności – której pewnie cześć pamięta nas z lat 80-tych. Podobno jest tak, że konkurencyjne stacje nie grają nas dlatego, że gra nas Radio Eska.

Waldemar Kuleczka: Jesteśmy na tym rynku już ładne parę lat i dochodzą do nas różne informacje, że jeżeli kogoś gra Radio ZET, to nie gra go np. RMF.

Jacek Szewczyk: Tak naprawdę, jest to wolny rynek. Komercyjne stacje, tak naprawdę sobie mogą robić co chcą, nie muszą nikomu tłumaczyć.

Paweł Stasiak: Jedyna kwestia, która moim zdaniem powinna być ustalona, to procentowa ilość emisji polskich utworów w stosunku do propozycji zagranicznych, tak jak to ma miejsce np. w przypadku Francji. Szczególnie, że utwory nagrywane po polsku, tak naprawdę istnieją tylko w naszym kraju. Był czas, kiedy ktoś próbował tego typu zapis przeforsować, jednak rozgłośnie radiowe broniły się tym, że emitują dużo polskich piosenek. Cały problem polega na tym, że większość polskiej muzyki jest emitowana w nocy, a nie w czasie największej słuchalności. Jako, że już 25 lat istniejemy na tym rynku, przeszliśmy już różne etapy: raz nas grano za dużo, raz nas nie grano wcale, przez 10 lat, nie byliśmy w ogóle obecni w mediach. Teraz powoli się przebijamy, zobaczymy, czy doczekamy momentu, kiedy nasze utwory usłyszymy w innych stacjach radiowych.

Waldemar Kuleczka: Biorąc pod uwagę, że od naszej reaktywacji minęło już sześć lat – jednak nadal w niektórych mediach jesteśmy obecni. Myślę, że to już jest jakiś sukces, w przeciwieństwie do wielu młodych wykonawców, którzy znikają po singlu czy po płycie.

Dziękuję za rozmowę
Rozmawiał: Sebastian Płatek

Papa D

author

Sebastian Płatek

Redaktor naczelny
 redakcja@netfan.pl

 10.11.2008  

Kulturalny Kolektyw Uniwersytetu Gdańskiego zaprasza w swoje szeregi!

Shakin' Stevens powraca!

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE
Trwa ładowanie zdjęć