RECENZJA

Gars - Gdzie Akcja Rozwija Się

gdzie_akcja_rozwija_sie

Już od pierwszych dźwięków na płycie, wiadomo, że „Gdzie Akcja Toczy Się…” trójmiejskiego zespołu Gars, nie jest albumem łatwym i przyjemnym. Wykrzykiwania, wycinki z radia i telewizji, a na dokładkę jeszcze znane wszystkim krzyki spod Pałacu Prezydenckiego, czyli „Gdzie jest Krzyż? Gdzie jest Krzyż?”. Mamy tutaj do czynienia z post-hardcore’owym graniem, w którym najważniejszy wydaje się być zaangażowany społecznie i politycznie tekst.

Trzeba przyznać jednak, że Gars konsekwentnie realizują założenie, które słychać w tytułowym numerze, określone słowami : „Nie ma spraw obojętnych”. Bo podczas słuchania ich krążka stykamy się z problemami polityki i elementami religii („Świt Odysei”), literaturą („Giaur”), obcymi kulturami („Wersety”), a nawet mitologią („Wędrowiec”). Szkoda, że nie skupili się na jednym elemencie, bo taka różnorodność tematyczna wprowadza chaos i zamazuje dosłowne zrozumienie przekazu, który wydaje się być dla zespołu bardzo ważny.

Co do samego politycznego zacięcia muzyków, bo jest ono wyraźnie zarysowane, chociażby słowami z przemówienia Kaczyńskiego. Polityka jest niewątpliwie tematem rzeką, a łącznie jej z muzyką jest czynem niezwykle ryzykownym i tylko niewielu artystom wychodzi ono na tyle poprawnie, że nie razi słuchaczy – jest przecież cienka granica pomiędzy konstruktywną krytyką a przesadą. To czy grupa Gars stanęła na wysokości zadania pozostawiam do prywatnej oceny, uzależnionej od poglądów politycznych i najwidoczniej miejsca zamieszkania, bo słuchając krążka odniosłam wrażenie, że mieszkam w zupełnie innym kraju niż Gars…

Sama muzyka stosunkowo dobrze dopasowuje się do tekstów, jest pełna złości, mocy i krzyku, ale ten krzyk momentami staje się tylko i wyłącznie darciem gardła, chociaż w sytuacjach zwykłego, spokojniejszego śpiewu, Gars sprawdzają się jak najbardziej pozytywnie. Nie można odmówić kapeli niewątpliwej różnorodności, przejść od mocnych gitarowych riffów, przez zabawy samplerem, po uspokojone, nawet stosunkowo delikatne nuty. A spośród wszystkich utworów najbardziej wyróżnia się „Detox”, ostatni na płycie (co rzadko się zdarza) jest jednocześnie najwartościowszym momentem albumu.

Dla kapeli Gars przede wszystkim słowa uznania należą się za odwagę. Po pierwsze w doborze tematów, po drugie w stworzeniu wszystkich kawałków w ojczystym języku. Wiadomo, że jako mieszkance południowej części Polski trudniej zrozumieć mi szczerze trójmiejskie brzmienia, to z niecierpliwością oczekiwać będę kolejnego krążka, bo z takim zacięciem, rozmaitością i ambicjami, są w stanie zawojować nie tylko polską scenę hardcore’ową. 6,5/10.

author

Adrianna Struś

 20.07.2011  
Trwa ładowanie zdjęć