FOTORELACJA

Michał Urbaniak z Urbanatorem zagrali w Krakowie - fotorelacja

Jedna z najwybitniejszych postaci polskiego i światowego jazzu pojawiała się w Krakowie. Michał Urbaniak - bo o Nim tu mowa zajrzał do grodu nad Wisłą, aby wraz z kolegami z autorskiego projektu Urbanator dać ognisty koncert w Kijów Centrum (dawne kino Kijów) w pogodny piątkowy wieczór 8 września 2017.

Międzynarodowy projekt Michała Urbaniaka, który został zainicjowany w Nowym Jorku a przez wydawnictwa wytworni Hip Bop Records potwierdził pozycję na amerykańskim rynku. Skład zespołu współtworzą od lat fantastyczni muzycy nowojorskiej i londyńskiej sceny muzycznej. W składzie Urbanatora (wymiennie) grali m.in.: Lenny White , Frank Parker, Troy Miller (drums); All McDowell, Otto Williams (bas); Jon Dryden, Xantone Blacq, Pawel Tomaszewski (keyboards); Femi Temowo, Ed Hamilton, Jane Getter (guitar); Tom Browne , Michael Patches Stewart (trumpet); Solid, OSTR (rap), Andy Ninvalle.

Tego wieczoru u boku naszego wybitnego muzyka na krakowskiej scenie pojawili się:
Michael "Patches" Stewart - trąbka
Andy Ninvalle - voc/rap
Femi Temowo - gitara
Troy Miller - perkusja
Otto Williams - bas
Marek Pędziwiatr - keyboards

Pan Michał dowodził składem grając na saksofonach, Ewi i na skrzypcach. Oprócz niego jedynym krajanem towarzyszącym mu w tej muzycznej podróży był pianista Marek Pedziwiatr. Oprócz gry na klawiszach zaśpiewał nową kompozycję - singel promujący najnowszą płytę Urbanatora, której pojawienie się było jednym z pretekstów do zaproszenia muzyków do Krakowa. Poza Urbaniakiem i Pędziwiatrem,pozostali muzycy obecni tego wieczoru to ciemnoskórzy panowie często współpracujący z Urbaniakiem. Niewątpliwe najbardziej malowniczą postacią był potężny basista Otto Williams - facet słusznej postury, na którym gitara basowa ESP wyglądała jak ciut większe ukulele :). Żywiołowy, funkujący basman w stylowym cylinderku, przyozdobiony ślicznymi koralami (szkoda, że przegapiliśmy okazję przyozdobienia tego sympatycznego jegomościa czerwonymi koralami promującymi Małopolskę jako regionalny etniczny gadżet ;)). czujnie współtworzył sekcję rytmiczną z niesamowicie punktualnym bębniarzem Troy'em Millerem. Na mocnym fundamencie budowanym przez tą parę (solo gitary basowej pojawiło się dopiero w bisie, przez cały główny set przygotowany przez pana Michała na ten wieczór Otto zamiast popisywać się sceniczną indywidualnością, tworzył dobrze brzmiącą niską podstawę do wariacji prezentowanych przez kolegów na scenie) zacnie brzmiały zarówno tematy zaaranżowane i wspólnie wykonywane przez cały zespół, jak i popisy solowe poszczególnych instrumentalistów. Urbaniak jako doświadczony band-leader pozwalał się "wygrać" każdemu koledze, nie dominował na scenie, choć jego genialna muzykalność i wszechstronność (oczywiście świetnie brzmiące skrzypce elektryczne, ale i saksofony i Ewi w rękach mistrza brzmiały znakomicie) uzasadniały nazwanie projektu od nazwiska naszego wyśmienitego muzyka i kompozytora. Ba, widać było, że jak Mistrz bierze w dłonie saksofon tenorowy, to energia aż podnosi go ze stołka i nadaje brzmieniu wręcz rockowego charakteru - być może powinniśmy poprosić pana Michała o częstszą zmianę smyczka na ustnik ? :).

Skupiony Michael Stewart, wygrywający na swojej trąbce piękne pasaże pięknie kontrastował z żywiołowym wielkim basistą Otto Williamsem. Czujny i stylowy gitarzysta Femi Tenowo cudownie i pastelowo budował brzmienie kapeli jednocześnie świetnie brzmiąc w partiach solowych, umiejętnie i nienachalnie korzystając z brzmień oferowanych przez syntezator gitarowy. Entuzjazm publiczności wzbudziła etniczna pieśń w jego wykonaniu (pierwsze i najprostsze skojarzenie z podobnymi w charakterze numerami wykonywanymi przez Richarda Bonę, który również gościł na scenie Kijów Centrum, choćby z projektem Mandekan Cubano - ale to konotacja mająca na celu określenie stylistyki, a nie bezpośrednie inspiracje świetnego gitarzysty z Urbanatora), zresztą Femi świetnie wykonał zgrany, a zawsze imponujący patent polegający na równoczesnym graniu na gitarze i śpiewaniu partii solowej przez instrumentalistę. Oj, doceniła krakowska publiczność nieziemską wrażliwość muzyczną tego uśmiechniętego gitarzysty :). Urbaniakowy Urbanator zasłynął mariażem z nowoczesną muzyka - rapem, hip-hopem, i tego wieczoru pan Michał z kolegami potwierdził słuszność tej decyzji - żywiołowy Andy Ninvalle kapitalnie skreczował, bitboksował, śpiewał i tańczył kreatywnie i zachwycająco korzystając z mikrofonu bez żadnych efektowych dopalaczy - tego typu faceci niby nie są już niczym nowym na jazzowo-tanecznych scenach, mimo to zawsze się dziwię, jakie dźwięki jest w stanie wydobyć z siebie zdolny człowiek "paszczą". Niesamowita energia, świetny kontakt z zachwyconą publiką no i wspólny taniec z jedną z uroczych pań siedzących w pierwszym rzędzie - szacunek ! :).

Prawie dwie godziny cudownej zabawy, świetnej, energetycznej muzyki. Gołym okiem widać było, że panowie pod wodzą Michała Urbaniaka świetnie bawią się muzyką. Ani przez moment nie sprawili wrażenia rutyniarzy odgrywających kolejną "sztukę". Widać było, że nie wszystko na scenie jest precyzyjnie zaplanowane, przetrenowane i przygotowane do publicznego odtworzenia, muzycy porozumiewali się między sobą i świetnie wzajemnie na siebie reagowali, oczywiście Urbaniak miał tego wieczoru nomen omen "pierwsze skrzypce" i dyrygował kolegami z uśmiechem zachęcając do solowych popisów lub ordynując powrót do zagrania tematu kompozycji. Muzyka działa się na żywo, ubrana w podstawowe ramy, tematy były punktem wyjścia do fajnego, kreatywnego muzykowania. A przecież o to w tym wszystkim chodzi.

Patrząc na "fejsbukowe" reakcje stałych bywalców jazzowych koncertów w Krakowie widzę podobny entuzjazm i zadowolenie wynikające z udziału w piątkowym wieczorze z piękną, żywą muzyką. Pojawiają się opinie typu "jazz na najwyższym światowym poziomie" - i ciężko się z nimi nie zgodzić. Aczkolwiek czemu się dziwić - pan Michał i jego była żona, przecudowna i fascynująca Ula Dudziak dawno doszlusowali do światowej pierwszej ligi, współpracując z najwybitniejszymi muzykami świata współtworzą historię muzyki. Tak było i tego wieczoru. Radosne, pozbawione kompleksów granie, które równie dobrze mogło się przytrafić w Nowym Jorku, Londynie albo Krakowie. Czy kogoś jeszcze to dziwi ?

Gratulujemy organizatorom świetnie przyjętego koncertu, zorganizowanego w dobrze brzmiącej sali (siedziałem w pierwszym rzędzie, ale chyba tego wieczoru w Kijów Centrum na dźwięk nikt nie narzekał - brawo ekipa nagłaśniająca). Niecierpliwie oczekując na kolejne fajne wydarzenia muzyczne prezentujemy relację fotograficzną z kolejnego świetnego koncertu ekipy Michała Urbaniaka w rodzinnym kraju naszego eksportowego multiinstrumentalisty.

Trwa ładowanie zdjęć