FOTORELACJA

Mirosław Czyżykiewicz i Witold Cisło zagrali w schronisku Głodówka - fotorelacja

Harcerskie schronisko na Głodówce być może nie jest typową samotnią przy górskim szlaku, gdyż ma siedzibę przy głównej drodze z Bukowiny Tatrzańskiej do przejścia granicznego w Łysej Polanie. Niemniej jednak słynie z jednego z najbardziej malowniczych widoków na polskie Tatry. Przez lata odbywało się tam wiele muzycznych imprez, choćby cykl "Muzyczna Zohylina". Tegorocznej jesieni, pieśniarz, autor i wykonawca Tomek Lewandowski zorganizował tam drugą edycję Muzycznego Weekendu na Głodówce. Do udziału zaproszono duety Mirosław Czyżykiewicz-Witold Cisło, Łukasz Nowak - Adam Marańda oraz występującego z grającym na fortepianie synem, związanego z Lubelską Federacją Bardów Marka Andrzejewskiego. Prezentujemy relację z koncertu Mirosława Czyżykiewicza z Witoldem Cisło.

Mirosław Czyżykiewicz to pochodzący z Gorlic bard, poeta, malarz, pieśniarz, kompozytor i oryginalny gitarzysta w jednej osobie. Witold Cisło, multiinstrumentalista, występował już wcześnie w zespołach akompaniujących Czyżykiewiczowi, być może szerszej publiczności na "pierwszy rzut ucha" jego nazwisko nic nie powie, ale jest to muzyk "odpowiedzialny" za wielki sukces płyty Krzysztofa Kiljańskiego, współpracujący między innymi także z Magdą Umer.

Panowie wydali niedawno płytę "Pretekst Live" (Netfan ma przyjemność być jednym z medialnych patronów fonogramu), na której prezentują nowe aranżacje utworów z różnych etapów działalności Czyżykiewicza: utwory solowe z poprzednich płyt, wybrane pieśni skomponowane przez Mirosława do wierszy Josifa Brodskiego (recital "Świat widzialny"), pieśni Włodzimierza Wysockiego oraz Edwarda Stachury zaczerpnięte ze spektakli przygotowanych przez Jerzego Satanowskiego, w których Czyżykiewicz występuje jako wykonawca. Pojawiają się też dwie kompozycje Witolda Cisło, do tekstów Jacka Bończyka i Roberta Kasprzyckiego. Ten materiał panowie wykonali na Głodówce, a koncert był jednym z elementów trasy promującej nowe wydawnictwo.

Luźna atmosfera schroniska nie do końca sprzyja tak intymnym spektaklom, jakimi są koncerty Czyżykiewicza, zwłaszcza, że na Głodówce ciężko o odizolowanie sali, w której recital miałby możliwość odbyć się bezinwazyjnie. Dlatego z pewną obawą myślałem o tym, jak ten materiał tam zabrzmi (tydzień wcześniej miałem przyjemność obserwować koncert tych samych wykonawców w krakowskim teatrze VARIETE, gdzie dodatkowo przekaz wzmocniony był umiejętnie dobraną grą świateł i wizualizacjami wyświetlanymi nad głowami artystów), i moje obawy niestety nie były do końca pozbawione podstaw. Brzęk naczyń zmywanych z kuchni albo głos przemiłej barmanki zapraszającej w sąsiedniej sali gastronomicznej jakiegoś turystę po odbiór ciepłego dania nie do końca dobrze wpływały na atmosferę. Trzeba też zauważyć, że szkoda, że niektórzy widzowie nie potrafili się powstrzymać na półtorej godziny przed wycieczką do baru po kolejne piwo albo wyjściem na papierosa, nie ułatwiając muzykom pracy, a bardziej zainteresowanym widzom odbioru tego, co działo się na scenie. Muzycy jednak wyszli z tego obronną ręką, i na pewno warto było pojawić się w tym uroczym miejscu, żeby jeszcze raz posłuchać dobrze mi znanych utworów na żywo w nowych aranżacjach.

Czyżykiewicz od początku swojej przygody ze sceną piosenki poetyckiej jest jednym z najciekawszych i najbardziej oryginalnych twórców tego kręgu. Jest uważany za jednego z najlepszych i najbardziej inspirujących gitarzystów w tym światku. To prawda - nawet stosunkowo proste harmonicznie utwory "rozkłada" na gryfie w sposób nietuzinkowy, nieoczywisty, wykorzystując do akompaniowania całe spektrum dźwiękowe, jakie daje gitara klasyczna. Wykorzystuje do tego instrument lutniczy najwyższej klasy, zbudowany przez Bogusława Teryksa. Witold Cisło z kolei zakochał się w brzmieniu gitary barytonowej, i jest użytkownikiem jednego z niewielu takich instrumentów w naszym kraju - w tym wypadku jest to dzieło fińskiego mistrza budowy instrumentów akustycznych, Olava Loefa. Współbrzmienie tych dwóch instrumentów w odpowiednich rekach, lekko podbarwione brzmieniowo efektami gitarowymi było zaiste dobre. Część pieśni Mirosława znanych z wcześniejszych płyt była z rozmachem aranżowana na spory zespół wykonawczy - zastanawiałem się, jak w takim ascetycznym anturażu zabrzmią takie perełki jak "Ave" Czy "Tańcz! - parlando". Mirosław dowcipnie zauważa, że nowe odsłony tych utworów mają już swoich zajadłych przeciwników i zdeklarowanych zwolenników. Ja po dwukrotnym wysłuchaniu na żywo i kilkukrotnym odsłuchaniu płyty zaliczam się zdecydowanie do tej drugiej grupy. Aczkolwiek nie jestem tu zbyt krytyczny - śpiewanie Mirka Czyżykiewicza jest dla mnie ważne już od niemal 30 lat, kiedy poznałem jego pierwszą płytę "Autoportret" nagraną dla Programu Trzeciego Polskiego Radia w zakopiańskim teatrze im. Witkacego.

Nawet jeśli Weekend na Głodówce nie był miejscem optymalnym dla tak intymnego spotkania ze sztuką, jakim jest koncert Czyżykiewicza, brawa dla Tomka Lewandowskiego, że wpadł na pomysł zaproszenia tam tego ważnego wykonawcy. Zachęcam do wyszukania informacji o koncertach tego duetu - być może grają w Państwa okolicy, a jeśli ktoś lubi tego typu przekaz, a nie zna jeszcze twórczości Czyżykiewicza - na pewno warto spotkać się z duetem Czyżykiewicz-Cisło w koncertowej sytuacji i wysłuchać, co panowie mają do "Wyśpiewania i wygrania".

Koncert odbył się 12 października 2018 roku. Prezentujemy galerię zdjęć z wydarzenia.

Trwa ładowanie zdjęć