FOTORELACJA

63 Krakowskie Zaduszki Jazzowe – China Moses z zespołem, koncert w Nowohuckim Centrum Kultury, - fotorelacja

Krakowskie Zaduszki Jazzowe – festiwal zapowiadany co roku przez organizatora Marka Stryszowskiego (saksofonistę m.in. Laboratorium) jako jeden z dwóch najstarszych istniejących festiwali jazzowych na świecie, w tym roku odbywał się po raz sześćdziesiąty trzeci. Co prawda sercem imprezy jest Kraków, ale impreza jest międzymiastowa – koncerty odbywały się m.in. w Wieliczce, Lanckoronie czy Trzebini.

Po raz kolejny już Zaduszki zawitały do Nowohuckiego Centrum Kultury. Sala koncertowa domu kultury przeszła niedawno gruntowną metamorfozę – remont kapitalny to nie tylko kosmetyka i wymiana foteli, ale przede wszystkim adaptacja akustyczna, nowa scena i jej wyposażenie – zarówno dźwięk, jak i światło. Sala NCK jeszcze przed remontem była jednym z najlepszych koncertowych miejsc w Krakowie, ale po tej rewitalizacji jej walory użytkowe wzrosły zauważalnie, zarówno dając komfort występującym artystom, jak i umożliwiając widzom całkowicie wygodne obcowanie ze sztuką.

8 listopada 2018 na estradzie pojawili się muzycy Towarzyszący amerykańskiej wokalistce China Moses - a po krótkim preludium dołączyła do nich sama "szefowa zespołu". Niespełna dwa lata temu artystka wystąpiła w krakowskim teatrze Variete, więc krakowska publiczność przywitała ją jak „starą dobrą znajomą”. Podczas koncertu w tle sceny była wyświetlana fotografia Arethy Franklin, niemniej jednak jednak tu dedykowanie koncertu pamięci wybitnej wokalistki też było symboliczne – China podczas recitalu „śpiewała swoje” i nie sięgnęła do repertuaru Arethy.

China to obdarzona świetną sceniczną charyzmą, mocnym głosem, silną osobowością i nietuzinkową urodą postać. Co tu dużo gadać, piękną kobietą jest pani Moses, i atrybuty swojej bardzo świadomej kobiecości umie na scenie wykorzystać z premedytacją. Niewątpliwie genetyka ma tu swój udział – pani Moses jest córką legendarnej Dee Dee Bridgewater.

China niewątpliwie wie, po co wchodzi na scenę, i wie, że ludziom trzeba dać rozrywkę. Nie jest tylko stojącą przy mikrofonie śpiewaczką stawiającą wyłącznie na przekaz słowno-muzyczny. W jej recitalu nie zabrakło elementów wodewilu, kabaretu, satyry, czasami wręcz jakiegoś teatralnego przerysowania , ale niektóre zapowiedzi były dużo poważniejsze w tonie – choćby opowieść o podziałach ze względu na kolor skóry, które do dziś w USA istnieją, w kontekście wyniku ostatnich wyborów prezydenckich w Ameryce. Muzycznie oczywiście wszystko się zgadzało – towarzyszący śpiewaczce międzynarodowy kwartet przede wszystkim skupiał się na świetnym akompaniamencie, ale każdy z dżentelmenów miał okazję popisać się instrumentalnym kunsztem podczas solowych partii. A wszystko to na bluesowo-jazzowym luzie, z uśmiechem, dystansem i fajną energią. Na koniec udało się artystce poderwać z foteli dość stoicką publiczność i namówić do wspólnego pląsania i śpiewania.

Organizatorem Krakowskich Zaduszek Jazzowych jest stowarzyszenie Leśny Partyzant (głównie w osobach państwa Zofii i Marka Stryszowskich), działające w kooperacji z wieloma instytucjami i przy wsparciu wielu firm i osób fizycznych.

Trwa ładowanie zdjęć