FOTORELACJA

Australian Pink Floyd w Krakowie - fotorelacja

Istnieje kilka tribute bandów Pink Floyd na świecie, również w Polsce jest grupa muzyków, która pod szyldem Another Pink Floyd odtwarza kompozycje Gilmoura, Watersa, Masona i Wrighta. Niewiele brakowało, żebym miał okazję posłuchać Hungarian Pink Floyd na plenerze w Rudzie Śląskiej, ale nasi bratankowie znad Dunaju kilkoma Daciami Logan zwieźli potężną ilość sprzętu, który po podpięciu nie wytrzymał śląskiego prądu - z Hammonda w czasie próby poleciał siwy dym i koncert się nie odbył. Za to sympatycznie wspominam wieczór z piosenkami Floydów odgrywanymi kilka lat temu w krakowskim Centrum Kongresowym przez formację Brit Floyd.

Tym razem do Krakowa zawitał tribute band z Antypodów - Australian Pink Floyd na zaproszenie agencji Metal Mind Production zjawił się w Tauron Arenie, aby wystąpić przed polską publicznością 25 lutego 2020.

Formacja już od trzech dekad odtwarza repertuar wielkich Brytyjczyków i uchodzi za jedną z najlepszych - jeśli nie najlepszą - orkiestrę oddającą muzyczny hołd nieśmiertelnym Floydom.

I chyba tłumnie zgromadzona publiczność po krakowskim koncercie wychodziła z Tauron Areny z podobnym wrażeniem. APF to świetni instrumentaliści, bardzo dobrze odgrywający muzykę, którą wielu z nas zna na pamięć. Spory zespół wspomożony trzyosobowym żeńskim chórem i efektami dźwiękowymi odtwarzanymi przy akompaniamencie ich wzorowej pracy estradowej bardzo dobrze wywiązał się z zadania. Nie bez znaczenia był fakt skrupulatnego przygotowania nagłośnienia - wielu słuchaczy włącznie ze mną twierdzi, że tego wieczoru muzyka w tym obiekcie brzmiała rewelacyjnie, bardzo selektywnie i czytelnie, co niestety w tej hali nie jest normą. Ale tym razem naprawdę wszystko świetnie brzmiało i było słyszalne, a podczas koncertu "pozwiedzałem" trochę, i podobny komfort miałem pod samą sceną, całkiem z tyłu hali jak i na bocznych sektorach nad płytą. Brawo, kapitalna robota ekipy nagłośnieniowej.

Oczywistym jest fakt oprawy wizualnej koncertu, w przypadku wykonywania repertuaru PF nie może zabraknąć wyświetlanych animowanych sekwencji, wielkich dmuchanych postaci z wielką świnią unoszącą się nad sceną włącznie i oczywiście zsynchronizowanej z muzyką gry świateł i laserów - tu też ekipa Australian Pink Floyd zasłużyła na szóstkę z plusem. Świetna produkcja estradowa, połączona z profesjonalną - jak zwykle w przypadku imprez przygotowywanych przez Metal Mind - organizacją koncertu to gwarancja sukcesu i zadowolenia publiczności.

Jeśli chodzi o repertuar - również bez prawa do reklamacji. Piosenki z "Ummagummy" sąsiadowały na set liście z numerami z "Division bell", nie zabrakło najbardziej pomnikowych dzieł supergrupy znanych z "Dark Side of the moon", "Wish you were here" czy "The Wall". Nie miałem okazji - i już się nie zdarzy - słuchać tych fundamentalnych dla historii rocka utworów w wykonaniu oryginalnym, więc chwała wszystkim zespołom, które sięgają po ten repertuar i odtwarzają go na żywo. A Australian Pink Floyd z tej niełatwej misji wywiązuje się wspaniale pod każdym względem.

Prezentujemy krótką fotorelację z koncertu.

Trwa ładowanie zdjęć