Nie wzoruję się na nikim. Idę własną drogą- wywiad ze Sławomirem Łosowskim

Ten tekst przeczytasz w ok. 8 minut
Nie wzoruję się na nikim. Idę własną drogą- wywiad ze Sławomirem Łosowskim
 fot. Łukasz Gawroński

Pana nowe wydawnictwo to w zasadzie potrójny box, kupując nowy album otrzymamy dwie płyty CD oraz jedną DVD. Normalnie taki zestaw niesie ze sobą spore koszty, jednak w tym przypadku mamy bardzo przystępną ceną. Jak udało się pogodzić pańskie interesy z zasobnością portfeli swoich fanów?

Wydanie tego albumu jest wydarzeniem bardziej artystycznym niż komercyjnym. Album podsumowuje 40 lecie mojej twórczości. Chciałbym, aby moja muzyka była dostępna także dla osób mniej zamożnych i nie czyniłem żadnych sugestii dla wydawcy co do ceny. Jeśli sprzeda się dobrze - to zwrócą mi się poniesione koszty nagrania, a jeśli gorzej – to też nic się nie stanie.

REKLAMA
Judas Priest News

Na płycie “głównej” znajdujemy pięc kompozycji instrumentalnych oraz 5 piosenek. Czy Panu jako kompozytorowi łatwiej tworzy się utwory intrumentalne, gdzie praktycznie nic nie jest zakazane czy woli Pan pracować w klasycznej formie piosenkowej, gdzie występuje pewnego rodzaju powtarzalność?

Lubię komponować zarówno instrumentale, jak i piosenki. Niektóre moje piosenki powstały wpierw jako instrumentale. Tak, to prawda, że piosenka ma pewne swoje ograniczenia, ale nawet w nich staram się, aby moje klawisze były dość wyraziste.

Muszę zapytać Pana o inspiracje, oprócz tak oczywistych jak Jean-Michel Jarre, Klaus Schulze czy Jan Hammer, są jeszcze inni artyści którzy dają Panu możliwość odkrycia nowych muzycznych ścieżek?

Nikt konkretny, a więc i nikt z wymienionych nie był dla mnie inspiracją. Słuchałem w młodości wielu gatunków i wykonawców. Oczywiście tych wymienionych w pytaniu także. Miałem kilku bardziej ulubionych klawiszowców i byli to Joe Zawinul, George Duke i wspomniany Jan Hammer. Nie wzoruję się na nikim. Idę własną drogą. A inspiracje do moich kompozycji najczęściej są zupełnie niemuzyczne. Muzyką wyrażam to, co czuję lub chcę opowiedzieć.

W dzisiejszym pojęciu muzyka elektroniczna przeciętnemu słuchaczowi kojarzy się raczej z samplowanymi dźwiękami, które każdy może zmontować przy pomocy domowego komputera. Zatraca się zatem wartośc jaką stanowi żywy muzyk obsługujący cały ten skomplikowany sprzęt w czasie rzeczywistym. Nie czuje się Pan poddenrwowany takim dyletanctwem w tej dziedzinie?

Mówiąc szczerze nie roztrząsam tego tematu. Liczy się efekt ostateczny. Jak słucham utworu, to nie wnikam w sposoby jego powstania, nagrania itd. nie ma znaczenia, czy malarz kładzie farbę szpachlą czy pędzlem. Istotne jest to, co z tego powstaje. Ja nagrywam do sequencera lub na ścieżki audio wszystko w czasie rzeczywistym. Jeżeli coś powtarzam czy też robię inną wersję, to pracuję tak jak kiedyś z magnetofonem na taśmę. Siłą rzeczy pewne powtarzalne kwestie loopuję i klonuję. Ale solówki czy jakieś charakterystyczne motywy są nagrane na żywo i pozostawione. I to się słyszy.

Muzyka to tylko jeden z pańskich talentów artystycznych. Oprócz tego jest pan twórcą rozmaitych grafik. Kilka z nich zdobią także okładkę nowej płyty. Czy rysownictwo to tylko poboczne hobby czy też pasja stojąca na równi z muzyką

Rysuję od dziecka. Bardzo to lubię, ale ta pasja pozostała nieco w cieniu muzyki. Stało się tak, kiedy postanowiłem, że będę uprawiał muzykę zawodowo. Obecnie jak mam natchnienie i czas to sięgam po papier i czarne pisaki.

Czy podczas wystaw swoich grafik odczuwa pan podobne emocje i podekscytowanie jak wtedy gdy staje Pan przed publicznością na koncercie? Czy może pewnien sposób zawoalowana przekazu w przypadku grafik powoduje mniejszą tremę?

Tak, to jest podobne uczucie. Z tym, że wernisaże są bardziej kameralnymi spotkaniami niż koncert i tylko awaria oświetlenia może je zaburzyć. Koncert natomiast to rodzaj spektaklu. Jego powodzenie nie leży wyłącznie w moich rękach. To sprawa innych współpracujących ludzi oraz samej techniki i np. pogody w przypadku koncertów plenerowych. Wtedy nie chodzi o tremę, a raczej o pewien niepokój, czy jakiś instrument nie zwariuje i czy wszystkie urządzenia będą działać ok.

Jest Pan zapewne kolekcjonerem dobrego sprzętu muzycznego, przeżył pan także epokę brzmień analogowych i korzysta pan z najnowszych osiągnięc techniki. Czy klasyczne analogowe instrumenty są bliższe prawdziwym emocją muzyka, a te nowoczesne odtwarzają tylko wcześniej zapisane sample i loopy?

Moje instrumentarium wbrew pozorom nie jest wielkie i nie jestem kolekcjonerem starych analogów. Główne moje instrumenty to syntezatory Prophet 5 i Mini Korg 700s. Mam ich trochę więcej i wszystkie są przeze mnie nieco zmodyfikowane. Mam inne dawne moduły i instrumenty oraz trzy samplery ASR10. Są też dwa współczesne syntezatory. Te moje stare instrumenty mają swoje dusze i piękne brzmienie. Niektóre współcześnie produkowane syntezatory też są ciekawe, a te potężne keyboardy z ekranami to w większości ogromne banki różnych pseudo barw.

Kompozycje z nowej płyty mają charakter bardzo taneczny, czy kieruje je Pan tylko do swoich obecnych, stałych fanów, czy szuka Pan także nowej grupy odbiorców np. pośród młodych ludzi lubiących pobawić się przy tanecznej muzyce

Zawsze zwracam uwagę na rytm. W młodości słuchałem dużo czarnej muzyki, a w niej rytm był bardzo ważny. Zarówno w muzyce instrumentalnej, jak i w piosenkach. Lubiłem to. Dlatego w ten sposób aranżuję swoje utwory. Ich taneczność nie wynika więc z jakiegoś komercyjnego założenia, a po prostu z samej natury mojej muzyki.

Pana kompozycje są skomplikowane pod względem aranżacyjnym, a przede wszystkim brzmieniowym, często np. kilka partii sentyzatorów brzmi jednocześnie W jaki sposób prezentuje pan więc swoją muzykę podczas koncertów.Czy wszystko grane jest całkowicie na żywo czy pewne partie odtwarzane są z zaprogramowanych wcześniej urządzeń

Jasna sprawa, że muszę częściowo podeprzeć się nagranymi partiami. Z tym, że nie posługuję się jak większość zespołów laptopem lub MD, a korzystam z cyfrowego rejestratora. Mam wtedy każdy bas czy efekt na osobnym kanale stołu mikserskiego. Cały koncert gram na żywo i używam do tego nie tylko rąk, ale i nóg, pod którymi mam pedały modulatorów. W ten sposób wykonuję wszystkie zasadnicze tematy, sola i melodie. Oczywiście do tego dochodzą żywe bębny. To daje właściwą energetykę koncertu.

Po przesłuchaniu kompozycji promujących nowy album da się wyczuć klimat lat 80 kiedy to powstały takie kompozycje jak “Przytul mnie”, “Słodkiego miłego zycia” czy “Kochać cię za poźno”, który łaczy się z nowymi nurtami we współczesnej muzyce. Czy taki był pański zamiar, zachować swój styl lecz przedstawić go w nieco odświeżonym wydaniu?

Oczywiście, że nie mogę stać się teraz kimś innym. I nie chciałbym nawet. Mój styl zawsze był bardzo osobisty i rozpoznawalny. To największa wartość mojej muzyki, że nikt nie wykona "Słodkiego miłego życia" czy "Przytul mnie" tak jak ja. Utwory te są grane przez wiele popularnych coverowych zespołów, ale to jest tylko namiastka mojej muzyki. Moje kompozycje są nierozerwalnie złączone z moją grą i brzmieniem, którego nie da się podrobić. A w nowych kompozycjach jest też bardzo dużo zupełnie nowych brzmień, które uzyskałem dopiero w ostatnich latach oraz sporo współczesnych elementów aranżacyjnych. Ale to nadal jest mój styl, moja muzyka.

Jak układała się pracą w studio z takim znakomitymi muzykami jak Wojtek Pilichowski Marek Raduli czy Tomasz Łosowski? Czy poszczególni muzycy mieli jakiś wpływ na powstawanie kompozycji i ich aranżacji, czy realizowali tylko postawione im zadania.

Wymienieni muzycy to profesjonaliści, którzy są bardzo twórczy ale zarazem bez problemu wczuwają się w intencje kompozytora. Największy wpływ na ostateczny kształt utworów mieli (co zrozumiałe) w swoich działkach wokalista Zbyszek Fil i perkusista Tomek Łosowski. Ale trzeba jasno powiedzieć, że tak jak zawsze moja rola jest dominująca. W większości wypadków dla muzyki jest lepiej jak realizuje się koncepcja lidera. W muzyce nie ma miejsca dla demokracji. Co nie oznacza, że jestem głuchy na propozycje moich muzyków. Zawsze chętnie słucham wszelkich uwag.

Komponuje Pan najczęściej siedząc przy instrumencie, czy też najciekawsze pomysły przychodzą w najmniej oczekiwanym momencie np. Podczas jazdy samochodem itp.?

Komponuję zwykle przy instrumentach, choć zdarza się, że coś mi gra w głowie, kiedy nie mam do nich dostępu.

W boxie oprócz nowego materiału znajdują się zapis koncertu na DVD. To spore przedsięwzięcia, multimedialne show, sporo świateł laserów, duże nagłośnienie. Zawsze koncertuje Pan na takich dużych scenach czy można też Pana usłyszeć w kameralnych salach siedzącego za akustycznym fortepianem?

Mój koncert to też rodzaj spektaklu. A spektakl to wiele elementów i rekwizytów. A więc nie wyobrażam sobie koncertu bez dobrego nagłośnienia i minimum oprawy świetlnej. Nie ma też możliwości, abym grał na innym niż moje instrumentarium, bo to nie będzie już ta muzyka. Jeżeli więc warunki kameralne są w stanie pomieścić moje instrumenty, bębny itd to nie ma przeszkód do zagrania koncertu.

Rozmawiał Bartosz Domagała

author

Bartosz Domagała

 05.08.2009   fot. Łukasz Gawroński

James na Coke Live Music Festival 2009

Jamal - Słońca Łan - zobacz nowy teledysk!

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE
Trwa ładowanie zdjęć