"Muzyka jest moją organiczną potrzebą..."

Ten tekst przeczytasz w ok. 6 minut
Muzyka jest moją organiczną potrzebą...
 fot. mat. prasowe

Rozmowa z polskim wokalistą, kompozytorem i producentem muzycznym Grzegorzem Klocem w związku z premierą jego nowego albumu pt. „Powrót Łazarza”.

Mówisz „bycie muzykiem to bycie żołnierzem, a żołnierz musi mieć przesłanie”. Życie artysty to nieustanna walka?
Tak, dokładnie tak. Już samo bycie muzykiem stawia nas w pozycji zmagania, swoistej walki. Dość często jest to zmaganie się z samym sobą, często jest to walka o zyskanie sympatii publiczności. Muzyk gospelowy, który propaguje ewangelię nie powinien nigdy szukać aprobaty tłumu, bo wtedy jego wykonanie jakby traci czystość przekazu i wyrazistość. Każdy ma inny rodzaj daru, talentu od Boga, ale muzycy mają szczególną odpowiedzialność. Muzyka, tłumacząc genealogię tego słowa, to inaczej wpływ. Ludzie świadomie lub nieświadomie wywierają wpływ na innych. Ja staram się powiedzieć ludziom, by kierowali swój wzrok na Boga, który jest dobrym, kochającym Ojcem.

REKLAMA
Tool News

Co z pięknem sztuki, radością tworzenia? Ponoć dobry żołnierz nie myśli kreatywnie. Dobry żołnierz wykonuje rozkazy.
Piękno jest zawarte zarówno w cichym szumie morskich fal, jak również w oszałamiającym huku burzy, deszczu i piorunów. Niesamowite widoki, które obserwuję na szczytach wysokich gór napawają niemal lękiem, a może bardziej podziwem nad pięknem stworzenia i Stwórcą. Życie i muzyka to nie tylko delikatne „kropelki ze strumyczka”, bywa różnie...Czy żołnierz nie jest kreatywny? Uważam, że właśnie, jeśli jest, awansuje na dowódcę i wtedy używa kreatywności do walki - w dobrej sprawie.

Amerykański pastor Rick Warren twierdzi, że Bóg nienawidzi wojen, ale kocha tych, co walczą. Wierzysz, że Bóg wspiera Twoje działania?
Bóg wszystkich ludzi kocha. Nie koncentrowałem się na wojnach między narodami. Mówiłem bardziej o „wojnie w nas samych”. Bóg współdziała we wszystkim, ale ku dobremu. On chce wspierać każdego człowieka... Tylko problem polega na tym, że nie każdy chce z Nim współpracować.

Jak zatem brzmi przesłanie Twojej twórczości? Przekaz, który kierujesz w stronę odbiorców swojej muzyki?
Patrzeć na Bożą miłość, to jest przesłanie. Ojciec zademonstrował to w sposób doskonały. Oddał swojego Syna. Muzyka, jako taka, czy też sukces nie są i nie powinny być celem samym w sobie. Możemy też patrząc na Niego odbijać doskonałą naturę, upodabniać się. Świat chce tylko cię „użyć” i wykorzystać. Bóg jest dawcą.

Nowy album nazwałeś „Powrót Łazarza”. To Twoje artystyczne zmartwychwstanie? Wracasz po trzech latach przerwy.
Moje zmartwychwstanie dokonało się 15 lat temu, kiedy powstałem z popiołów i wyszedłem z „dołka”. Artystyczne zmartwychwstanie dokonuje się ciągle. Stale rezygnujesz z czegoś, zabijasz coś, aby coś innego mogło ożyć. Płyta pt: „Powrót Łazarza” właśnie między innymi o tym mówi.

Jak opisałbyś jej zawartość?
Nowa płyta to po prostu kawałek mojego życia. Kawałek mojego umierania i bólu, ale również wiele wzlotów i pozytywnych uniesień. To wypadkowa, jakiś wyrywek tego, co wspólnie z moja żoną myślimy, przeżywamy. Tych 12 piosenek zupełnie inaczej zabrzmi na koncercie, ale studio też ma swoje duże plusy. Ta płyta na pewno dodaje optymizmu i radości... Przynajmniej ludzie tak mówią. Cieszę się również z tego, że zagrałem więcej solówek na gitarze niż na poprzedniej płycie.

Teledysk do tytułowego utworu zadebiutował, jako klip tygodnia w portalu Interia.pl. Piosenka emitowana jest także w ponad 40 rozgłośniach radiowych w Polsce. Masz poczucie dobrze wykonanej pracy? Media zdają się doceniać Twój wysiłek.
Jest mi niezmiernie miło i bardzo dziękuję wszystkim sponsorom, portalom, programom, gazetom i rozgłośniom, które nas wspierają. Praca przez 9 miesięcy była bardzo ciężka, ale warto było...

Komu poleciłbyś zapoznanie się z materiałem zawartym na krążku? Czy istnieje pewna grupa docelowa, której dedykujesz swoje nagrania?
Płyta skierowana jest do wszystkich bez względu na wiek. Z tego, co mi wiadomo płyty tej słuchają całymi rodzinami od czterolatków wzwyż... W dodatku z pewnych źródeł wiem, że album dotarł do 24-go miejsca w Grecji na iTunes. To zachęca.

Zapytałem o to, ponieważ, jak przyznajesz, nurt muzyki chrześcijańskiej, w którym tworzysz nie cieszy się popularnością w naszym kraju. Jak sądzisz, dlaczego tak jest?
Ludzie wstydzą się mówić o Bogu, bo w społeczeństwie panuje presja i fałszywa opinia, że ludzie wierzący w Boga to ludzie słabi lub nawiedzeni. Muzyka chrześcijańska, które niesie ewangelię powinna wyjść z „getta”... Już to mówiłem i dalej będę mówił.

Twoje antidotum na poprawę tej sytuacji?
Ludzie powinni bardziej doceniać taką działalność i wszystko powinno iść w kierunku podnoszenia standardów. Trzeba też tworzyć nowe, nowoczesne placówki kultury i media chrześcijańskie na dobrym poziomie.

Wiara czyni silniejszym?
Wiara czyni człowieka produktywnym i owocującym. Wiara to nie jest jakaś teoria.

A co jeśli nadmiernie wierzymy w Boga, w jego nieomylność i siłę sprawczą? Czy tłumacząc „Bóg tak chce” nie usprawiedliwiamy przypadkiem swojej bezczynności?
Trzeba wierzyć w Boga, ale trzeba też uwierzyć w siebie.

Francuski prozaik i laureat Nagrody Nobla André Gide mawiał, że sztuka to współpraca między Bogiem, a artystą. Twoja twórczość to efekt połączenia obu tych płaszczyzn?
To pytanie jest tak dobrze zadane, że samo w sobie zawiera odpowiedź. Myślę, że nie bez przyczyny kolejność jest następująca: współpraca pomiędzy Bogiem, a artystą. Bóg daje natchnienie, czyli to Bóg decyduje, komu jaki dał dar. Niektórzy źle się tym posługują deformując pierwotny zamysł. To jest tak, jakby oderwać człowieka od Źródła.

W przeszłości, miałeś przyjemność pracy z wieloma cenionymi artystami, jak choćby z Marylą Rodowicz, Ryszardem Rynkowskim, czy Natalią Kukulską. Współtworzyłeś także grupę Seventeen. Nabyte doświadczenie pomagało Ci w karierze solowej?
Każde zdobyte doświadczenie ma sens i czegoś uczy. Osobowość artystyczna kształtuje się i dojrzewa przez lata, choć to nieprzyjemny proces – czekać. Ja dużo zawdzięczam osobom, które spotkałem na swojej drodze, a teraz kroczę już sam. Pierwszy dorosły teledysk Natalii Kukulskiej pt: „Głodne lata”, który z nią nagrywałem okazał się w moim życiu nieco „proroczy”. Po długich latach „słonych łez” jestem dziś dojrzałym i świadomym muzykiem. To, jak wyrażam siebie widać na mojej nowej płycie. Ryszard Rynkowski to dla mnie jeden z najskromniejszych polskich wokalistów. Maryli zawdzięczam wiele cennych praktycznych wskazówek. Dopóki chcemy się uczyć - rozwijamy się.

Dokąd prowadzi Twoja muzyczna droga? Czy masz jasno wytyczony cel, który chciałbyś osiągnąć?
Cel muzyczny to nagrywanie następnych płyt, wideoklipów, programów. Marzy mi się zrobienie fajnego koncertowego DVD z moimi przyjaciółmi.

Jaka jest więc rola muzyki w Twoim codziennym życiu?
Ostatnio z powodu „zmęczenia materiału” najbardziej podoba mi się muzyka naturalna, czyli śpiew ptaków, szum drzew i odgłosy łąki przy zachodzie słońca. Praca w studio nagrań jest ciekawa, ale bardzo wyczerpująca i żmudna. To nie jest tak, że ja „uprawiam” muzykowanie... Muzyka jest moją organiczną potrzebą, muzyka jest częścią mnie.

Dziękuję za rozmowę. Życzę Ci dużo zdrowia oraz wielu przyszłych sukcesów. Pozdrawiam serdecznie.

Rozmawiał: Kamil Mroziński

author

Kamil Mroziński

 08.10.2014   fot. mat. prasowe

Eric Bibb: Mistrz bluesowej prostoty

Sólstafir w Poznaniu i Warszawie!

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE
Trwa ładowanie zdjęć