Ivy Layne: "Pierwszą płytę nagrałam z miłości i o miłości..."

Ten tekst przeczytasz w ok. 8 minut
Ivy Layne: Pierwszą płytę nagrałam z miłości i o miłości...
 fot. mat. prasowe

Ivy Layne – urodzona na Ukrainie piosenkarka i autorka tekstów. Jej debiutancki album – płyta EP „In Time” ukazała się w 2017 roku.


Twoje imię Ivy pochodzi ze staroangielskiego i greki. Ludzie o tym imieniu są z natury spokojni, skorzy do współpracy, a czasem wręcz nieśmiali. Taki opis pasuje do Twojej osoby?
Nie mam przekonania, co do wrodzonego spokoju, jestem bardzo towarzyską osobą. Ale chętnie współpracuję. Jako piosenkarka muszę być też dobrą aktorką, aby należycie oddać nastrój oraz tę energię, która towarzyszy mi w momencie nagrań.


Inną cechą tych osób jest ich kreatywność oraz posiadane zdolności artystyczne. Tu, jak sądzę trafiamy w sedno. Powiedz, w jaki sposób rozpoczęła się Twoje przygoda z muzyką?
Śpiewałam oraz występowałam odkąd tylko pamiętam. Początkowo jedynie w domu dla rodziny i przyjaciół, potem również w przedszkolu i po szkole. Dziś myślę, że jestem szczęściarą będąc częścią wytwórni Cape Republic oraz mogąc zajmować się tym profesjonalnie.

REKLAMA
Tool News


Bycie muzykiem wymaga wielu poświęceń. Kiedy zdałaś sobie sprawę z faktu, że jest to coś, czym chciałabyś zająć się w życiu?
Już, jako mała dziewczynka pragnęłam tworzyć muzykę. Ale zdecydowałam się na ten krok dopiero kilka lat temu. Wtedy postanowiłam działać. I faktycznie wymaga to wielu poświęceń, ale warto podążać za głosem serca i marzeniami.


Zapytam o Twoje inspiracje muzyczne. Którzy artyści najsilniej wpłynęli na Twoją obecną twórczość?
Prince, Michael Jackson i Gwen Stefani. Trudno jest zresztą znaleźć muzyka, który nie inspirowałby się twórczością Jacksona. Nie bez powodu nazywany jest on „Królem Popu”. Posiadam wszystkie jego płyty. Sposób, w jaki przeżywam jego utwory, jego występy sceniczne ociera się o surrealizm. Od samego myślenia o nim dostaję gęsiej skórki. Gdybyśmy mieli napisać podręcznik dla początkujących muzyków wystarczyłoby opisać życie Michaela i Prince’a. Uwielbiam wyczucie stylu drugiego z nich. Kocham też sposób, w jaki Gwen Stefani, zaczynając od zespołu No Doubt, zbudowała swoją solową karierę. I to tworząc zgoła odmienne piosenki. Doceniam również to, że potrafiła nagrywać z przedstawicielami sceny reggae i hip-hop, co otworzyło przed nią wiele drzwi.


To jakiej muzyki słuchasz na co dzień?
Słucham wszystkiego i może właśnie z tego powodu moja muzyka jest połączeniem europejskiego funka i reggae. Kocham dobre brzmienia. Wszystko zależy też od mojego nastroju. W każdym gatunku muzycznym możesz odnaleźć świetne melodie i teksty, które dadzą ci do myślenia.


Jak opisałabyś więc rolę muzyki w Twoim życiu? Czy wyobrażasz sobie egzystowanie bez niej?
Nie, ona jest wszystkim. Od najmłodszych lat nosiłam ze sobą notes, w którym zapisywałam wiersze, teksty i własne przemyślenia, gdyż wierzyłam, że pewnego dnia zostanę artystką. Nie jestem w stanie wyobrazić sobie życia bez muzyki. Oddycham nią każdego dnia. I zawsze coś mnie zainspiruje. To naprawdę fajne uczucie.


Mieszkasz obecnie w Ameryce – krainie szans i możliwości, ale nie jest to Twój ojczysty kraj. Urodziłaś się na Ukrainie. Potwierdzasz?
Tak, potem przeniosłam się do Francji. Aktualnie pomieszkuję w Nowym Jorku i Los Angeles. Nie widzę siebie, jako artystki tworzącej wyłącznie dla amerykańskiej lub europejskiej publiczności. Tworzę dla całego świata. Muzyka jest czymś uniwersalnym. Nieraz aż brakuje mi słów, kiedy piszą do mnie fani z Karaibów, czy Afryki.


Jakie są Twoje pierwsze wspomnienia związane z rodzinnym krajem? Co odczuwasz, kiedy myślisz o Ukrainie?
Mam wiele cudownych wspomnień związanych z tym miejscem. Zwłaszcza z dzieciństwa. Byłam wówczas mała i nie przejmowałam się niczym. Wszystko wokoło było takie jasne i ciekawe. Zwykle wracałam do domu, nawet kilka razy w roku, ponieważ szalenie mi go brakowało. Teraz nie jest to już tak proste z powodu mojej pracy zawodowej. Nadal mieszka tam jednak moja rodzina, mam też znajomych, z którymi pozostaje w bliskich relacjach. Łączy mnie silna więź z wieloma miejscami, w których przyszło mi mieszkać. Słychać to w mojej muzyce.


Po przeprowadzce do Francji znalazłaś się w całkiem nowych dla siebie realiach. Jak radziłaś sobie z tą sytuacją? Co wówczas wiedziałaś na temat tego kraju?
Na początku było mi bardzo ciężko, ponieważ tęskniłam za domem, dziadkami, szkołą i przyjaciółmi. Wszystko, co mnie otaczało było czymś nowym i zupełnie innym. Niewiele też wiedziałam na temat Francji. Byłam w końcu dzieckiem. Ale dzieci łatwo przyzwyczajają się do nowych warunków. Zaczęłam, więc poznawać inną kulturę, tradycję i ludzi. Uczęszczałam do szkoły międzynarodowej, gdzie uczyły się także dzieci z innych krajów. Zawieraliśmy przyjaźnie i stawaliśmy się częścią tego multikulturowego świata. Miałam znajomych ze Szwecji, Włoch, Niemiec, Francji, anglojęzycznych, mówiących po rosyjsku, a nawet wywodzących się z Bliskiego Wschodu. A każda z tych osób słuchała własnej, ulubionej muzyki. Spotykaliśmy się razem i dzieliliśmy doświadczeniami w tym zakresie. W taki też sposób zakochałam się w przeróżnych dźwiękach. Kocham zresztą języki i słowa. Może dlatego też jestem artystką i piszę teksty. Zwracam uwagę na to, co mówią inni. Słyszę w tym rytm i melodię. To może być dziwne dla wielu osób.


Francja uważana jest za kraj miłości i piękna. Czy to właśnie tu poznałaś to wyjątkowe uczucie?
Moją pierwszą miłością od zawsze była muzyka. Wiedziałam o tym odkąd byłam mała, więc możemy przyjąć, że smak tego uczucia poznałam jeszcze na Ukrainie. Ale masz rację, co do tego, że Francja to kraj miłości i piękna. Uwielbiam francuską modę, jedzenie, język i przebogatą kulturę.


Zapytałem o to, ponieważ miłość jest motywem przewodnim Twoich piosenek. Cytując Wiktora Hugo „życie jest kwiatem, dla którego miłość jest miodem”. Jak ważna jest ona dla Ciebie?
Szalenie ważna. Najważniejsza. Miłość i miłosierdzie. I nie mówię tu jedynie o miłości dwojga osób. Myślę również o miłości w relacjach z innymi, o robieniu rzeczy z miłości. Wszyscy jesteśmy ludźmi i nie ma sensu dzielenie nas ze względu na rasę, religię, czy orientację seksualną. Miłość to miłość. Pierwszą płytę nagrałam z miłości i o miłości.


Twój pierwszy singiel „One You Love” ukazał się w kwietniu br. W nagraniach towarzyszył Ci jamajski artysta Popcaan. Czyj to był pomysł?
Mojego karaibskiego zespołu. Ta piosenka łączy w sobie najróżniejsze brzmienia, w tym dancehall i reggae. Miałam szczęście, bo gdy Popcaan usłyszał to nagranie był w trasie koncertowej z Drake’m. Znalazł jednak lukę w swoim kalendarzu i przyjechał do studia. Jego energia i akcent idealnie pasują do tego utworu.


Znaliście się wcześniej?
Poznaliśmy się kilka miesięcy temu podczas kręcenia teledysku na Jamajce. To piękny kraj i cudowni ludzie.


Był to Twój pierwszy występ przed kamerami?
Nie. Łącznie nakręcono dwa teledyski do „One You Love”. W pierwszy pojawiam się tylko ja, w drugim jest ze mną Popcaan. Chciałam, aby te klipy miały pewną narrację, przedstawiały jakąś historię. Można je znaleźć na moim kanale YouTube.


Utwór „One You Love” promuje Twój debiutancki album EP, zatytułowany „In Time”. W trakcie 19 minut i zaledwie 6 utworów ukazałaś na nim emocjonalną stronę swojej osobowości. Jakie to uczucie dzielić się przemyśleniami w takiej właśnie formie? Wiedzieć, że niemal każde Twoje słowo oceniane będzie przez słuchaczy?
Cóż, to moje przywitanie ze światem. Chciałam uchwycić wszystko to, co inspirowało mnie przez lata. Słuchając płyty odkryjesz wpływy muzyki karaibskiej. Są tu utwory do tańca i takie, które zmuszają do myślenia. Jako ich autorka chciałabym, aby moi słuchacze odczuwali te emocje. Dzielenie się nimi jest fantastyczną rzeczą. Oczywiście to też stresujące doświadczenie, ale wszystko to wypływa z mojej duszy, serca i miłości. Za pomocą tego albumu otwieram mój świat przed innymi, a uczucie, jakie towarzyszy Ci, kiedy słyszysz swoje utwory w radiu warte jest każde wysiłku. Kiedy pierwszy raz usłyszałam „One You Love” w czasie podróży na Jamajkę, aż nie sposób opisać, jak się wówczas czułam. To było niesamowite. Pomyślałam: „wow, moją muzykę słuchać nawet tutaj”.


Czy odczuwasz satysfakcję z wydania tej płyty?
Tak, a nawet więcej. Poznałam wielu cudownych ludzi, fanów oraz innych artystów, którzy chcieli współpracować ze mną. Na dodatek mam nagranie z najgorętszym artystą reggae. Aż brak słów.


Zatem, co dalej? Planujesz trasę koncertową, a może kolejny projekt?
Na pewno pełnoprawny album, bowiem EP miało na celu przedstawienie mojej osoby. Trasa również się odbędzie. Bardzo się tym ekscytuję i już nie mogę się doczekać.


To tak z ciekawości – masz coś przeciwko udzielaniu wywiadów?
Absolutnie nie. Uważam, że to najlepsza metoda komunikacji z publicznością. Poznaję też rozmówców, a to dobrze, bo uwielbiam poznawać nowych ludzi i dowiadywać się czegoś o nich.


A gdybyś miała przeprowadzić wywiad ze sobą, jak brzmiałoby jedno z Twoich pytań?
Zadałeś mi tak wiele interesujących pytań, że szalenie ciężko jest mi wymyślić jakieś teraz. Ale jestem pewna, że do czasu mojego przyjazdu do Polski wpadnę na coś ciekawego. Zwłaszcza, że pojawią się nowe tematy do rozmowy. Musimy, więc spotkać się ponownie!


Rozmawiał:
Kamil Mroziński

author

Kamil Mroziński

 12.08.2017   fot. mat. prasowe

"Ostatni most" – premiera najnowszego singla wyjątkowej wokalistki – Lanberry

Strachy na Lachy z nową płytą we Wrocławiu!

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE
Trwa ładowanie zdjęć