Kobong opanowuje Empik.com! Wznowienie albumu jest obecnie najchętniej kupowaną płytą w sklepie. Przypominamy, że krążek trafi do ogólnej sprzedaży 28 września. Płyta została zremasterowana przez Adama Toczko, co nadało krążkowi zupełnie nowy wymiar. Jako wyjątkowy bonus, do wydawnictwa został dodany drugi krążek zawierający nagrania z koncertu z 1994 roku. Koncert na 16-śladowym, analogowym magnetofonie zarejestrował w warszawskim klubie Remont Robert Brylewski. Taśmy analogowe, na których zarejestrowany został koncert, po 25 latach były w bardzo złym stanie. Samo zgranie śladów było dużym wyzwaniem. Dzięki pracy realizatorskiej Adama Toczko udało się uratować ten niezwykle ciekawy dokument. Płyty ukażą się również w wersji winylowej.
26 października ukaże się zremasterowany przez Adama Toczko album „Chmury nie było”.
Zespół zadebiutował wiosną 1994 roku w warszawskim klubie Akwarium koncertem zapowiadającym planowaną na 1995 rok płytę. Jeszcze przed jej ukazaniem „Gazeta Wyborcza” uznała zespół za największą nadzieję nadchodzącego sezonu, a magazyn muzyczny „Brum” przyznał zespołowi tytuł „Najlepszego debiutu roku” oraz gitarzyście solowemu Robertowi Sadowskiemu miano „Kompozytora roku”.
Płyta zatytułowana po prostu „Kobong” ukazała się w lutym 1995 roku pod skrzydłami wytwórni Polygram Polska. Krążek zrealizował w warszawskim studiu S4 jeden z najlepszych realizatorów dźwięku w Polsce, Leszek Kamiński.
Druga płyta zespołu Kobong nagrana została w studio DR w Wiśle w lutym 1997 roku. Realizacji podjął się Adam Toczko, wysoko ceniony reżyser dźwięku. Płyta nosząca tytuł „Chmury nie było” ukazała się w czerwcu 1997 roku nakładem Metal Mind Productions.
Mimo bardzo dobrych recenzji, zespół w połowie 1998 roku postanowił zawiesić działalność. Ostatni, pożegnalny koncert Kobong zagrał wraz z Dezerterem w ramach akcji „Jeden Świat, wiele Kultur” w warszawskiej Proximie, wypełnionej po brzegi.
Jeśli robi się muzykę celowo niesprzyjającą oczekiwaniom publiczności, inaczej mówiąc pokazuje się ludziom „f**ka”, to nie można mieć potem pretensji, że się na niej nie poznali. Kobong był zespołem, który był specyficzny, pamiętam naszą dyskusję na próbie, kiedy Wojtek (Szymański – perkusista i autor tekstów) zaproponował, żebyśmy przestali grać utwór „Rege” na koncertach, bo „oni tylko na to czekają” i w ogóle wkurza go, kiedy ludzie na naszych koncertach „się bawią” i „spoufalają”. (śmiech) Ja się z nim nie zgadzałem, ale to w jakiś sposób obrazuje nasze dylematy i sposób postrzegania rzeczywistości - Bogdan Kondracki dla Red Bull Music.