'Czuję się w 100% raperem...''

Ten tekst przeczytasz w ok. 12 minut

Rozmowa z Mezo

16 października na półkach sklepów muzycznych pojawił się Twój nowy album zatytułowany "Eudaimonia". Skąd wziął się pomysł na taki właśnie tytuł. Czy rozumiejąc dosłownie znaczenie słowa "Eudaimonia" osiągnąłeś stan pełnego szczęścia?

Pomysł na tytuł zaczerpnąłem z książki Starkiewicza, gdzie znalazłem pojęcie „eudaimonii”, a więc stanu pełnego szczęścia. Spodobało mi się to słowo i postanowiłem je wykorzystać. Chciałem by płyta odnosiła się do takiej tematyki, jednak samo słowo „szczęście” jest zbyt powszechne dlatego też zdecydowałem się zastąpić je pojęciem nieco bardziej wyszukanym. Sięgnąłem więc po „eudaimonię”, która stała się także tytułem mojego nowego albumu. A czy osiągnąłem stan pełnego szczęścia? Myślę, że nie. Tak jak powiedziałem w wersach tytułowego utworu: „idę przed siebie i ciągle mi mało, bo wciąż przed sobą widzę doskonałość”. Oznacza to, że zawsze dążę do tego w co wierzę, choć uważam się także za osobę szczęśliwą, ponieważ udaje mi się osiągnąć w życiu to co sobie zaplanuję. Mam żonę, ukochaną córeczkę, fajną rodzinę, robię to co lubię – jednym słowem, nie mogę narzekać.

REKLAMA
Judas Priest News

Mezo



Tuż przed premierą albumu, zdecydowałeś się na zrobienie małego prezentu internautom w postaci zamieszczenia nieodpłatnie w różnych serwisach w tym także naszym, utworu "Spirala nienawiści". Czy był to jedynie chwyt marketingowy czy też może w jakiś szczególny sposób cenisz sobie internautów?

Nie był to chwyt marketingowy. Przy poprzedniej płycie również zastosowaliśmy podobną metodę, poza singlem radiowo-telewizyjnym, który promował album w mediach, zamieściliśmy w internecie utwór „Wyjście z bloków”. Teraz przyszła kolej na „Spiralę nienawiści”, kawałek dość mocny i poruszający poważne tematy. Początkowo zastanawiałem się nad nakręceniem teledysku do niego, ale z powodu swojego kontrowersyjnego charakteru nie byłby pewnie zbyt często emitowany. Stąd też pomysł by dotrzeć do większej ilości odbiorców właśnie poprzez internet. Ludzie otrzymali możliwość ściągnięcia utworu za darmo i przesłuchania we własnym zakresie.

"Spirala nienawiści" porusza bardzo poważne problemy "na czasie". Na co chciałeś w tym utworze zwrócić szczególną uwagę potencjalnego słuchacza?

Przede wszystkim, w pierwszej zwrotce tej piosenki „wchodzę” poniekąd w skórę fundamentalisty islamskiego, który w dość agresywny sposób wyraża swoje racje, krytykując Zachód. W drugiej jest już nieco inaczej. Przedstawiam tu postać wściekłego Europejczyka, który zmęczony ciągłym widokiem wojen postanawia powiedzieć w końcu „dość”. Zarysowują się tu więc dwa dość różne i skrajne obrazy. W trzeciej zwrotce natomiast podejmuję próbę odpowiedzi na pytanie jak może zakończyć się ten konflikt. Czy jeśli dojdzie do pokojowego dialogu między jednym, a drugim światem to uda nam się poprawić tę sytuację czy też nie? Niestety, jak na razie pytanie to pozostaje bez odpowiedzi. Wszystko wyjaśni się z czasem.

Słuchając Twojego nowego krążka nietrudno odnieść wrażenie, że w dalszym ciągu podążasz już wcześniej obraną przez siebie drogą. Tworzysz muzykę adresowaną nie tylko do fanów hip hopu, ale także do osób lubiących nieco inne rytmy, jak np. muzyka pop. Co jest Twoją muzyczną inspiracją? Czy ta różnorodność stylów pojawiających się na Twoich płytach to zamierzony zabieg?

W 95% jestem słuchaczem hip hopu dlatego swoje muzyczne inspiracje wywodzę z tego gatunku muzyki. Początkowo, na swoich pierwszych płytach demo, nie potrafiłem dopasować się do istniejącego obrazu rapera, który narzeka na otaczający go świat, a niekiedy buntuje się dość naiwnie, choć oczywiście hip hop bywa muzyką zróżnicowaną. Jeśli chodzi o mnie, zawsze byłem uśmiechniętym i pozytywnie patrzącym na rzeczywistość człowiekiem, dlatego właśnie znalazłem słuchaczy nie tylko wśród hiphopowców, ale także pośród ludzi bardziej postronnych. Hip hop jest więc moją główną inspiracją, ale nie tylko. Moim ulubionym raperem jest Will Smith, który nie jest przecież uważany za typowego twórcę muzyki rap, ale jest przede wszystkim fajną i charyzmatyczną osobą potrafiącą tworzyć dobre rymy. Podobnie jest ze mną. Czuję się w 100% raperem, człowiekiem piszącym teksty, ale w mojej twórczości nie brakuje także melodyjnych podkładów, żeńskich wokali (czasem w postaci Kasi Wilk) czy też ludzi występujących gościnnie na moich płytach, którzy nie zawsze bywają związani z hip hopem. Tak jest chociażby w przypadku Miecza Szcześniaka. Wierzę, że będąc tym kim jestem znajdę ludzi popierających to co robię.

Na "Eudaimonii" oprócz Ciebie pojawia się także Tabb i Kasia Wilk. Jak układała Wam się współpraca nad nowym materiałem?

Całkiem dobrze (śmiech). Bywały różne momenty, ale ogólnie nie było problemów. Prawda jest taka, że napisałem ponad połowę tekstów już na początku roku. Miałem wtedy dużo czasu, czytałem wiele książek i w takiej atmosferze powstawały rymy. Bardzo dużo materiału zrealizowaliśmy na przełomie czerwca i lipca, a gdy wszystko było gotowe, Kasia Wilk dograła się do całości. Wykonała dobrą robotę. Prace ukończyliśmy w ciągu niecałego roku.

Pozwolisz, że zapytam Cię teraz o współpracę z Mieczem Szcześniakiem, który gościnnie pojawił się w utworze "Wstawaj". Kawałek zdobył już swoją publiczność, chociażby ze względu na walkę o Bursztynowego Słowika na Festiwalu w Sopocie. Czy długo musiałeś namawiać Miecza do współpracy? Jak wspominasz ten czas, w którym dane było Wam pracować ze sobą?

Tak naprawdę to nie ja jego, a on mnie namawiał na współpracę. Zapytał czy nie wystąpiłbym gościnnie na jego albumie „Zwykły cud”. Pojawiłem się więc w dwóch utworach, a w maju poprosiłem go o rewanż. Zgodził się i tak powstał utwór „Wstawaj”, który zyskał większą promocję właśnie dzięki festiwalowi w Sopocie. Ludzie od tego momentu zaczęli identyfikować mnie, jego oraz naszą wspólną twórczość, choć tak naprawdę, jak wspomniałem, już wcześniej nagrywaliśmy razem. Sama współpraca z Mieczem to przyjemność, to świetny muzyk, wspaniały człowiek i prawdziwa „muzyczna dusza”.

Co powiedziałbyś ludziom, którzy krytykują Cię za Twój udział na festiwalu w Opolu, uważając że raperzy nie powinni pojawiać się na tego typu wydarzeniach muzycznych?

Szczerze mówiąc nie dbam o to. Bardzo dobrze grało mi się w Opolu, podobnie było z Sopotem, dlatego nie widzę w tym żadnego problemu. Oczywiście, nie wyobrażam sobie Peji czy O.S.T.Ra na tego typu festiwalach bo myślę, że akurat oni nie odnaleźliby się w tej komercji, ale mnie było tam całkiem przyjemnie. Poznałem ciekawych ludzi i jeśli otrzymam propozycję udziału w takich wydarzeniach muzycznych to będę z tego korzystał.

Wiem, że to dość drażliwa kwestia, ale jak wyglądają Twoje relacje z innym polskim raperem Mesem? Powiedz, czy wciąż możemy mówić o istniejącym między wami konflikcie?

Sądzę, że nie ponieważ już 2 lata nie miałem z nim żadnej styczności. Panuje między nami tzw. „martwa cisza”. Ja robię swoje, on też lub nie (bo jakoś nic o nim nie słyszę), ale wszystko jest w porządku. Nie ma między nami konfliktu.

Czym jest dla Ciebie muzyka? Czy traktujesz ją tylko w kategorii źródła utrzymania czy też ma ona w Twoim życiu zdecydowanie większe znaczenie?

Nie jest na pewno jedynie źródłem utrzymania, ponieważ utrzymuję się z tego dopiero od 3-4 lat, a przecież zacząłem zajmować się muzyką ponad 10 lat temu. Wtedy to po raz pierwszy zainteresowałem się hip hopem, robieniem muzyki i pisaniem tekstów, wszystko to jednak wyrosło z czystej pasji. W 2003r. kiedy wydawałem „Mezokrację” nie sądziłem, że mogą być z tego jakieś pieniądze. Do tego czasu grałem jedynie za np. zwroty kosztów podróży co i tak było dużym sukcesem. Muzyka jest więc, tak jak mówiłem wcześniej, pasją bądź misją jaką można realizować. Przez te lata od kiedy zajmuję się hip hopem wiem, że moją misją jest to by dawać ludziom motywację aby zaczęli poprawiać swoje życie – to jest dla mnie głównym celem. Podobnie jak zapewnianie im pewnej rozrywki gwarantowanej przez moją muzykę, jak również zmuszenie ich do myślenia nieco „trudniejszym” utworem.

Od pewnego czasu musisz godzić obowiązki ojca z pracą artystyczną. Jak Ci się to udaje?

Nie zawsze bywa lekko. W momencie gdy masz córkę bądź syna, zanim zaplanujesz jakieś ruchy do przodu musisz też pomyśleć o dziecku. Tak jak ja o Zuzi. Muszę myśleć o tym czy Zuza pojedzie z nami, czy też mam ją zostawić u babci, a wtedy trzeba najpierw zadzwonić, poprosić o pomoc. Jest to więc wielka odpowiedzialność, ale zdecydowanie mniejsza od satysfakcji ogarniającej człowieka gdy patrzy na to jak ta mała osóbka, która ma roczek, zaczyna chodzić lub wspinać się po ścianach. Trzeba na nią uważać, ale dominuje tu głównie uczucie euforii – to niesamowita sprawa.

Czy możesz nam zdradzić jak wygląda Twój "proces twórczy"?

Bywa różny. Mógłbym podzielić go na kilka okresów. Głównie w okresie jesienno – zimowym pracuję mi się najlepiej. Wtedy mam najwięcej czasu i tworzę najpierw jeden, a potem kolejne teksty. Podobnie było z „Eudaimonią”, gdzie niemal cały materiał na płytę napisałem w miesiąc. Nie zawsze jednak jest przecież tak samo. Niekiedy, goniące terminy, praca powodują, że trzeba się skupić na czymś innym. O tym jak bywa ciężko mówię m.in. w utworze „Tabula Rasa”, czasem bowiem jeśli czegoś za bardzo chcesz to potem nie udaje się tego osiągnąć. Tworzenie tekstów to ogólnie dziwna praca, niekiedy w 8 godzin można zrobić np. 2 teksty, ale zdarza się też tak, że w 80 dni nie udaje się stworzyć niczego.

Mam nadzieję, że dasz się namówić na uchylenie rąbka tajemnicy, jeżeli chodzi o sferę Twojego życia prywatnego. Jak wygląda Twój zwykły szary dzień? Jakie są Twoje ulubione, a jakie znienawidzone codzienne czynności?

Staram się mieć „szarych” dni jak najmniej (śmiech). Powiem szczerze, że lubię sobie pospać – tak do 10, a ponieważ mogę sobie na to pozwolić to chętnie z tego korzystam. Chyba, że wypadną mi jakieś inne plany. Najgorsze są powroty z koncertów, po których rano trzeba śpieszyć się na pociąg, ale jakoś sobie radzę. Chyba, że Zuza nie pozwoli mi się wyspać, bo kiedy mam „dyżury” to wstaję na ogół ok. 5. Potem głównie to właśnie jej poświęcam swój czas. Czasem wyskoczę też pograć w tenisa lub na siłownię albo posłucham muzyki, udzielę jakiegoś wywiadu, pojadę do studia, napiszę tekst. Zdarzają się jednak i takie dni, w których nie robię nic co wiązałoby się z moją karierą muzyczną - jadę wtedy np. do rodziców. Dlatego też podobnie jak w przypadku „procesu twórczego” nie ma tu ściśle określonych reguł. Dni bywają naprawdę różne.

Chciałbym zapytać Cię teraz o wykorzystanie Twojego utworu w kampanii wyborczej jednej z partii politycznych. Dlaczego zdecydowałeś się na współpracę z politykami? Czy decydując się na ten krok chciałeś jednoznacznie wyrazić swoje poparcie dla tego ugrupowania czy był to jedynie zabieg typowo marketingowy?

Dostawałem różne propozycje, ale zdecydowałem się na to przede wszystkim z powodu swoich przekonań. Już wcześniej ceniłem sobie Pana Marka Borowskiego, miałem zresztą okazję poznać go podczas wycieczki do Sejmu i pomyślałem, że skoro mam możliwości to może powinienem pomóc. Zdecydowałem się na to całkiem świadomie, aczkolwiek zdawałem sobie sprawę z faktu, że niektórzy ludzie mogą tego nie zaakceptować. Teraz jednak, z perspektywy czasu, nie żałuję swojej decyzji, choć mimo że nie zmieniam przekonań, nie wiem czy w przyszłości będę angażował się w tego typu przedsięwzięcia. Potrafię zrozumieć przeciwników takiego postępowania, ale jestem na tyle „upolityczniony”, a więc interesuję się tym co dzieje się w otaczającym nas świecie, że wciąż mam w sobie (choć może dość naiwną) wiarę, że warto działać i starać się coś zmienić. Patrząc oczywiście na obecną politykę, przede wszystkim na szczeblu centralnym, nie ukrywam że wzbudza ona moje obrzydzenie, jednak jestem przekonany, że gdy zostawimy wszystko w rękach polityków i nie będziemy się wtrącać, nie będziemy im patrzeć na ręce to wtedy przegramy z kretesem.

Jako, że nasz serwis jest jednym z partnerów medialnych Twojego nowego albumu, chciałbym Cię prosić byś w kilku słowach zachęcił naszych Czytelników, do sięgnięcia po Twój krążek.

Nie łatwo jest się chwalić własnymi dokonaniami, ale myślę że bez skrępowania mogę powiedzieć, że „Eudaimonia” to płyta adresowana do szerokiego grona odbiorców. Przede wszystkim zwrócona jest do ludzi pragnących „naładować się” pozytywną energią potrzebną do życia. Album zapewnia nie tylko rozrywkę, ale także stanowi materiał do przemyśleń. Każdy tekst kryje w sobie pewne przesłanie, nie jest to jedynie „sztuka dla sztuki”. Muzycznie płyta jest bogato zaaranżowana, są tu elementy hip hopowe, ale także melodyjno-popowe, nad którymi pracował Tabb. Także wokal Kasi Wilk bardzo dobrze wkomponował się w całość, dlatego myślę że warto zainteresować się tym wydawnictwem. Polecam wszystkim – sprawdźcie!

Na koniec: Czego Ci życzyć?

Na początek powiem chyba największy banał świata, ale nie mniej jednak bardzo istotny – zdrowia, bo to jest najważniejsze. Myślę, że nad resztą jestem w stanie samemu zapanować. Mam wsparcie ludzi słuchających moich płyt, ale chciałbym też by moja córeczka dobrze rosła i by wszystko układało się pomyślnie w mojej rodzinie. To jest dla mnie naprawdę najważniejsze.

Tego Ci życzę w imieniu swoim i wszystkich Czytelników. Pozdrawiam i dziękuję za rozmowę.

Rozmowę przeprowadził Kamil Mroziński (ts).

author

Kamil Mroziński

 11.12.2006  

Korn bez prądu, ale z przyjaciółmi...

Guns N' Roses: protest fanów

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE
Trwa ładowanie zdjęć